Lepiej późno niż wcale komentują rolnicy decyzję rządu o uproszczeniu zasad programu „Owoce w szkole”. A skorzystają na tym nie tylko sadownicy, ale także dzieci ze szkół które do tej pory nie otrzymywały darmowych porcji owoców.
Unijny program „Owoce w szkole” ruszył po raz pierwszy od tego roku szkolnego. Jego celem jest poprawa nawyków żywieniowych dzieci z trzech pierwszych klasy szkoły podstawowej. Od początku trwania akcji zainteresowanie szkół było dużo większe niż chętnych do dystrybucji owoców i warzyw.
Mirosław Maliszewski – prezes ZS RP: w pierwotnym projekcie odezwała się taka polska mentalność urzędnika, który bardzo ostrożnie do tego podszedł i wysoko postawił wymagania. Zarówno dla placówek oświatowych jak i dostawców. Dla rolników, sadowników, ogrodników.
Teraz rząd postanowił to zmienić. I tak szkoły będą miały większą dowolność w wyborze jakie produkty otrzymają dzieci.
Anna Bisz – ARR: zrezygnowano na mocy tego rozporządzenia z określania liczby porcji zawierających dany produkt. Ta zmiana pozwoli na swobodny wybór i szkołom podstawowym, i dostawcom owoców i warzyw, które będą spożywały dzieci.
Dostawcy nie będą mieli także obowiązku krojenie owoców i warzyw na małe kawałki. Soki dostarczane dzieciom nie będą mogły zawierać dodatków cukru, soli tłuszczów oraz substancji słodzących.
Do programu „Owoce w szkole” przystąpiło 2,5 tysiąca szkół podstawowych Uczestniczy w nim 300 tysięcy dzieci. Akcja w większości jest sfinansowana przez Unię Europejską.