Środek do czyszczenia rur Kret i leki psychotropowe dosypała matematyczce do kawy czwórka uczniów z Gimnazjum w Krakowie. Kawy spróbowała dyrektorka szkoły.
Matematyczka pracująca 20 lat w szkole, jak co dzień podczas przerwy
zaparzyła sobie kawę w pracowni matematycznej. Kiedy dosypała do niej cukru,
zobaczyła dziwną pianę. Podejrzewała uczniowski kawał i zaniosła napój do
dyrektor gimnazjum. Ta zanurzyła palec w podejrzanej kawie i spróbowała. Kawa
smakowała dziwnie i zdecydowały się ją wylać. Ale po kilku godzinach dyrektorce
spuchł język i dziąsła, a wargi zaczęły piec. Lekarz stwierdził poparzenie
kwasem. Kilka dni później sparaliżowało jej pół twarzy.
Do wypadku doszło
4 listopada. Sprawą od razu zajęła się policja, a dyrekcja ogłosiła, że jeśli
winni się nie znajdą, zastosuje wobec uczniów odpowiedzialność zbiorową. Wtedy
zgłosili się sprawcy - dwie dziewczyny i dwóch chłopców z drugiej klasy.
Co
kierowało gimnazjalistami? Podczas przesłuchania mieli twierdzić, że "zrobili to
dla kawału". Wicedyrektorce szkoły trudno zrozumieć ich motywację: - Nie
mieli kłopotów z nauką, byli z tak zwanych dobrych rodzin. Na pewno nie chodziło
o zemstę, bo nauczycielka była surowa, ale sprawiedliwa.
Rada
pedagogiczna zadecydowała, że czwórka sprawców zostanie usunięta ze szkoły.
Według policji uczniom grozi też poprawczak.