Do niedawna wystarczała matura - teraz liczą się studia. Mowa o wykształceniu na wsi. Większe zainteresowanie edukacją to efekt wymogów jakim trzeba sprostać ubiegając się o wsparcie unijne. Nadal jednak wyższym wykształceniem może pochwalić się zaledwie co dziesiąty mieszkaniec wsi.
O tym, że studiowanie sporo kosztuje wiedzą nie tylko studenci ale przede wszystkim ich rodziny. Mimo to, na różnych uczelniach kształci się blisko 450 tysięcy młodych ludzi pochodzących ze wsi.
Jak mówi Artur Lompart z Uniwersytetu Warszawskiego prawie 1/3 studentów UW to osoby pochodzące z powiatów ziemskich z małych miejscowości i wsi. Jednak zdecydowana większość z nich po studiach zamierza zostać w mieście. Dlaczego? Bo to lepsze, wygodniejsze i bardziej opłacalne - mówią. W mieście mają lepsze perspektywy zatrudnienia.
Zdaniem specjalistów jest to zjawisko normalne. Sytuacja pod tym względem nie odbiega od sytuacji w krajach rozwiniętych, w krajach gdzie jest nowoczesne rolnictwo. Nawet pod pewnymi względami jesteśmy trochę lepsi niżeli na przykład rolnictwo Niemiec, Francji czy pozostałych krajów Unii. - uważa Stanisław Kowalczyk, wiceminister rolnictwa.
Skąd ten optymizm? Jak się okazuje coraz większa grupa studentów na kierunkach typowo rolniczych, po studiach chce wrócić na wieś i tam pracować. Takie możliwości stwarzają między innymi programy "Młody rolnik" i renty strukturalne, które promują wymianę pokoleń w rolnictwie.