Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Dobre czasy dla uczonych

7 listopada 2003

Szacuje się, że w szkolnictwie wyższym pracuje dwa razy więcej profesorów niż ich żyje w Polsce. To jednak nie cud, a prosty rachunek - profesorowie często są zatrudniani na kilku etatach. Jeżdżą od uczelni do uczelni, by zaspokoić potrzeby edukacyjne młodzieży i swej ubogiej kieszeni.

Tak brzmi najczęstsze wytłumaczenie tej sytuacji. Jednak ani profesorska kieszeń nie jest biedna, ani zabieganie nie służy jakości kształcenia. Niedawno pracownicy państwowych szkół wyższych otrzymali podwyżki płac. Krystyna Łybacka, minister edukacji i sportu, zostawiając margines swobody w podziale pieniędzy, dała senatom uczelni instrument nagradzania lojalności wobec pracodawcy.

- Nie prowadzimy restrykcyjnej polityki wobec osób pracujących na kilku etatach - powiedział DZ prof. Jerzy Zioło, prorektor Uniwersytetu Śląskiego.

W śląskich uczelniach nie dzielono pieniędzy po równo, ale każdemu pracownikowi pensja zasadnicza wzrosła co najmniej o kwotę przewidzianą w ministerialnych widełkach. Tylko rektor Politechniki Śląskiej zalecił władzom wydziałów, by mniejsze podwyżki przyznawano osobom pracującym dodatkowo w innych uczelniach.

- Rektorzy nie mają sankcji prawnych do egzekwowania oświadczeń o dodatkowym zatrudnieniu, nie badałem więc, jak w wydziałach wykonano moje zalecenie - mówi prof. Wojciech Zieliński, rektor PŚ. W UŚ przeciętna płaca asystenta wzrosła o 140 zł, adiunkta o 450 zł, profesora o 550 zł. W Akademii Ekonomicznej w grupie profesorów zarobki podstawowe są większe od ubiegłorocznych średnio o 680 zł, adiunktów o 600 zł i 170 zł asystentów. W Politechnice Śląskiej najwięcej zyskali adiunkci - średnio po 590 zł, profesorowie - 520, asystenci - 110 zł. W Akademii Wychowania Fizycznego płaca profesora przeciętnie zwiększyła się o 575 zł, adiunkta o 506 zł i 157 zł niższych rangą nauczycieli akademickich. Są to stawki brutto.

- Realnie z różnymi dodatkami w państwowych uczelniach można nieźle zarobić - tak uważa rektor PŚ.

Nauczyciele akademiccy mogą w macierzystej uczelni znacznie powiększyć swoje zarobki, np. nadgodzinami na studiach zaocznych i wieczorowych, dodatkami funkcyjnymi, wynagrodzeniami za zlecenia dla różnych instytucji, pracą badawczą. Dochody (z dodatkami) asystentów oscylują wokół 2,2-2,5 tys. zł; adiunktów 4,2-4,8 tys. zł; profesorów 4,3-6,5 tys. zł (brutto).

- Zawiścią i prostactwem jest zaglądanie do cudzych portfeli - obruszają się naukowcy.

Władze trzech uniwersytetów: Jagiellońskiego, Warszawskiego i Łódzkiego starają się zniechęcić swych podwładnych do pracy na kilku etatach (zwłaszcza dla konkurencji). Uchwały senatów śląskich uczelni zakazują wyłącznie łączenia stanowisk. Co najmniej pięciu profesorów UŚ i AE godzi jednak kierownicze funkcje w tych uczelniach z posadami rektorów w niepaństwowych szkołach. - Tacy profesorowie, jak Jacek Wódz czy Marek Szczepański są ludźmi nie do zastąpienia - mówi prorektor UŚ prof. Zioło. Pracownicy AE mają przyzwolenie na kierowanie prywatnymi uczelniami, które podpisują z AE umowy o współpracy i nie aspirują do uzyskania uprawnień kształcenia magistrów (zadowalają się licencjatem). Państwowy i prywatny sektor edukacji żyje w symbiozie, nie prowadzi ze sobą zaciętej wojny o studentów. Zarabia na tym kadra naukowa. Ale czy korzystają na tym także pobierający nauki studenci?


POWIĄZANE

Rola mikrobiomu i diety w utrzymaniu zdrowych jelit Mikroorganizmy zamieszkują z...

Na różnych etapach życia nasze zapotrzebowanie na składniki odżywcze ulega zmian...

Związek Polskich Przetwórców Mleka zaprasza na bezpłatne szkolenie pt.: „Opakowa...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę