Powoli ale systematycznie ubywa w Polsce szkół rolniczych. Większość placówek radzi sobie wprowadzając przedmioty związane z gastronomią czy biznesem. Szkoły te rolnicze są tylko z nazwy.
Na Opolszczyźnie jest 12 szkół rolniczych. Nie ma już słynnego technikum pszczelarskiego w Kluczborku. Ale nie ma też chętnych do zdobywania zawodu technika weterynarii. Po raz pierwszy w tym roku szkoły miały problem z naborem uczniów. Jak twierdzi Zygmunt Gajda z Kuratorium Oświaty w Opolu, drugi etap reformy preferował licea ogólnokształcące, licea profilowane, technika i zasadnicze szkoły zawodowe.
Problemy z naborem ma także znana w Europie i jedna z niewielu w kraju szkoła kształcąca ogrodników sadowników. Ogrodnictwa uczą się jeszcze tylko starsze klasy. Rodziców i młodzież udało się przekonać do podjęcia nauki w klasach, nowego i jak się wydaje modnego kierunku – agrobiznesu, mimo, że szkoła ma bardzo dobrą bazę, internat i zespół bardzo dobrze przygotowanych nauczycieli gotowych kształcić młodzież w różnych specjalnościach ogrodniczych. Niestety większość młodzieży opierając się na doświadczeniach rodziców rolników z ostatnich lat szuka innego zawodu. Chociaż nauczyciele starają się sprostać zapotrzebowaniu młodzieży.
Tymczasem specjaliści obserwują kolejne zagrożenie w szkolnictwie rolniczym. Jeszcze przed kilku laty młodzież mogła w szkole zdobywać nie tylko wiedzę teoretyczną, ale przygotować się praktycznie do zawodu rolnika. Dziś w szkołach rzadko naucza się nowoczesnego chowu zwierząt czy obsługi maszyn, ciągników i urządzeń rolniczych. Mimo wszystko spora grupa młodzieży na Opolszczyźnie jest i tak w dobrej sytuacji dzięki podwójnemu obywatelstwu oraz wsparciu Związku Śląskich Rolników spędza wakacje na praktykach lub pracuje i uczy się zawodu na niemieckich czy holenderskich farmach.