Aż o 1,2 mln zł Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu obcięło subwencję należną suwalskiej oświacie. – Z każdym rokiem kurczyły się ministerialne dotacje, ale teraz wyraźnie przesadzono – nie ukrywa oburzenia Grażyna Herbaczewska, naczelnik Wydziału Oświaty Urzędu Miejskiego w Suwałkach.
Liczby mówią same za siebie. Kwota 1,2 mln zł to koszt rocznego utrzymania
dwóch tutejszych przedszkoli lub jednej szkoły średniej wielkości.
–
Załatanie tej dziury spadło na samorząd, bo przecież nie powiesimy kłódek na
drzwiach placówek oświatowych. Naturalnie, w znacznym stopniu uszczupli to
dochody miasta, bo tylko stąd można wziąć te brakujące pieniądze – tłumaczy
Herbaczewska.
Jak twierdzą w MENiS, Suwałki nie są żadnym wyjątkiem.
Subwencję zmniejszono w całym kraju.
– Kwotę dotacji wylicza się według
ustalonego algorytmu. Zdajemy sobie sprawę, że nie każdy samorząd może być
zadowolony z ostatecznego wyniku – stwierdził rzecznik prasowy
MENiS.
– Trzeba zacząć od tego, że ministerialny algorytm nigdy nie
był i nadal nie jest korzystny dla samorządów – kwituje Grażyna
Herbaczewska. – Po pierwsze, wciąż zmieniają się czynniki wpływające na jego
zawartość, a po wtóre – nie uwzględnia on lokalnych realiów finansowych.
Suwałki nie zamierzają pominąć milczeniem tak drastycznego
”oświatowego cięcia”. Już przyłączyły się do ogólnopolskiego protestu, jaki
wystosowały Związek Miast Polskich i Związek Gmin Polskich.
– Obie
te organizacje stanowczo nie zgadzają się ze sposobem naliczania subwencji w
ministerstwie. Na korektę w tym roku już nie ma co liczyć, ale może w przyszłym
ktoś pójdzie po rozum do głowy i poważnie potraktuje potrzeby samorządów –
zastanawia się Grażyna Herbaczewska.