Nie wszyscy tegoroczni absolwenci gimnazjów podejmą dalszą naukę. Władze oświatowe są bezradne.
Na Opolszczyźnie aż 1,6 tys. absolwentów gimnazjów nie wybrało jeszcze żadnej szkoły. Kuratorium podejrzewa, że część nie wybierze jej już nigdy. Zawsze jest tak, że część dzieci nie chce albo nie może się uczyć dalej. Być może w przypadku zreformowanego nauczania liczba ta będzie większa niż po starych podstawówkach, ale dokładne dane będą na początku września – mówi dyr. Zygmunt Gajda z opolskiego kuratorium. Do tej pory po starych (ośmioletnich) podstawówkach nie uczyło się dalej na Opolszczyźnie około 1,5 proc. młodzieży, czyli 140 uczniów. Najczęściej dzieci z rodzin biednych albo patologicznych. Nie można jednak generalizować, bo na taką sytuację składa się wiele czynników. Poza tym część młodzieży wybiera szkoły w innym województwie, a wtedy trudno ująć ją w statystyki – zaznacza Gajda.
W województwie kujawsko-pomorskim na razie do żadnej szkoły ponadgimnazjalnej nie trafiło prawie dwa tysiące gimnazialistów. W województwie warmińsko-mazurskim na ponad 23 tysiące absolwentów gimnazjów w rejonie 1,2 tys. nie złożyło jeszcze nigdzie dokumentów. Część z nich czeka z wyborem do ostatnie chwili, niektórzy zdecydowali się na naukę poza granicami województwa. Pojedyncze osoby próbują sił w szkołach niepublicznych. Reszta albo będzie się uczyć zawodu w zakładach rzemieślniczych, albo pozostanie w domu.
Dyrektorzy gimnazjów w małych miejscowościach lub na wsiach przyznają, że to z powodu problemów finansowych młodzi ludzie rezygnują z dalszej nauki w szkołach. Rodzice wolą, by ich dzieci szybciej – a co za tym idzie – taniej zdobyły zawód.
Prawdziwa bieda wstydzi się biedy i trudno ją zauważyć. Wychodzi na jaw dopiero w takich sytuacjach. Mam nadzieję, że część z tych dzieci przynajmniej terminuje u jakiegoś rzemieślnika i uczy się zawodu w praktyce - mówi Mirosław Handke, były minister edukacji – Niestety, wciąż system edukacji nie jest powiązany z rozsądnym systemem stypendiów.
Zygmunt Gajda z opolskiego kuratorium mówi, że wobec rodziców dzieci, które nie idą dalej się uczyć, stosowane są petycje, ponaglenia, a potem wizyty pracowników lokalnych ośrodków pomocy społecznej i opieki socjalnej. Jednak skuteczność tych działań wynosi około 50 proc.
Tymczasem szesnastoletnia młodzież, która ukończyła naukę na trzeciej, ostatniej klasie gimnazjum, nie ma nawet uprawnień do zasiłku dla bezrobotnych. Zaczną nas interesować dopiero wtedy, gdy skończą 18 lat. Wtedy będą się rejestrowali jako bezrobotni bez żadnego wyuczonego zawodu. Niestety, nie będzie można im zaproponować żadnej pracy. Będą w dużo gorszej sytuacji niż np. bezrobotni absolwenci szkół zawodowych – mówi Barbara Grabowska, kierownik Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy.
Nie powinno tak być, że bieda zamyka drzwi szkół przed młodzieżą. Jest to smutne, ale niestety prawdziwe.