"Gazeta Wyborcza" zastanawia się, czy zostanie utrzymany rządowy program pomocy dla pierwszoklasistów "Wyprawka szkolna". Resort pracy chce, zamiast podręczników dla pierwszoklasistów, dawać pieniądze rodzicom wszystkich ubogich uczniów.
Sprzeciwia się temu ministerstwo edukacji.
Przyjęta przez Sejm
poprawka do przyszłorocznego budżetu przenosi 21 milionów złotych,
przeznaczonych na wyprawki, do wydatków związanych z ustawą o świadczeniach
rodzinnych.
Wiceminister pracy Jolanta Banach twierdzi, że jest to tylko
zmiana formy pomocy: wyprawka ma być częścią większych pieniędzy, z których we
wrześniu będzie się wypłacać rodzicom najbiedniejszych uczniów dodatek na
rozpoczęcie roku szkolnego, wynoszący 90 złotych. Dodatek będzie przysługiwał,
jeśli dochód netto na osobę w rodzinie nie przekroczy 504 złotych.
Z
argumentacją tą nie zgadza się minister edukacji Krystyna Łybacka, która
zapowiada obronę wyprawek. "Z zaskoczenia zabiera się pieniądze na program,
który działał". Pani minister zwraca uwagę, że pieniądze przekazywane rodzicom
wcale nie muszą być wydawane na potrzeby szkolne.