Wiele mówi się o niewydolności systemu ubezpieczeń społecznych i wiecznych niedoborach w służbie zdrowia. Zazwyczaj jedynym proponowanym rozwiązaniem w debacie publicznej jest podwyższanie składki zdrowotnej lub innych danin publicznych. Niewielu zastanawia się nad uszczelnieniem systemu, który już funkcjonuje.
Doskonałym przykładem, gdzie nasze państwo traci pieniądze, jest niewydolność systemu związana z zatrudnianiem cudzoziemców, którzy już są na terytorium Polski. Na swoje własne życzenie i poprzez swoją własną nieporadność doprowadzamy do występowania szarej strefy na rynku pracy wśród obcokrajowców.
Urzędy wojewódzkie od wielu lat nie są przygotowane do obsługiwania takiej liczby obcokrajowców. O ile przepisy prawa nie są same w sobie aż tak złe (choć mogłyby być lepsze), tak ich egzekwowanie w praktyce pozostawia wiele do życzenia. Cudzoziemcy spoza państw mających uproszczoną procedurę legalizacji pracy (np. Ukraina, Gruzja, Mołdawia) stają się de facto niewolnikami swoich pracodawców lub trafiają w oczekiwaniu na zmianę pracodawcy do szarej strefy.
Zgodnie z Kodeksem Postępowania Administracyjnego (KPA), organ wydający zezwolenie na pracę dla cudzoziemca powinien to zrobić w ciągu miesiąca, a w szczególnie skomplikowanych przypadkach do dwóch miesięcy. Okazuje się, że w Polsce prawie każdy przypadek jest skomplikowany, bo w znacznej części urzędów wojewódzkich czeka się powyżej dwóch miesięcy na kawałek dwustronnego dokumentu. Są nawet takie, gdzie ta procedura przekracza 3–4 miesiące.
W tym czasie cudzoziemiec nie może legalnie zmienić pracy i zacząć jej u nowego pracodawcy, tylko musi czekać na dokument, który co do zasady jest formalnością, jeżeli cudzoziemiec nie znajduje się na liście osób niepożądanych (np. popełnił przestępstwo), co jest szybkie w weryfikacji.
Kilkumiesięczne oczekiwanie na zezwolenie na pracę oznacza, że cudzoziemiec mający potrzebę zmiany pracy, nie może tego zrobić legalnie w szybki sposób. W praktyce zazwyczaj taka osoba zaczyna pracować bez zezwolenia na pracę, za co grozi kara nawet do 30 tys. zł dla pracodawcy, a także rozpoczęcie procedury zobowiązania do powrotu dla cudzoziemca.
Mimo konsekwencji znaczne grono cudzoziemców i pracodawców ryzykuje w ten sposób. Zatrudnia obcokrajowców „na czarno”, nie płacąc do czasu uzyskania dla nich zezwolenia na pracę składek na rzecz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Chcą tego wszystkie strony, bo ani w interesie cudzoziemca nie jest deportacja, ani w interesie pracodawcy płacenie kar finansowych. Może poza urzędami wojewódzkimi, które przeciągają biurokratyczną procedurę w nieskończoność, tworząc bezpośrednio szarą strefę w Polsce.
Skala marnowania pieniędzy w ten sposób jest ogromna. Obecnie zgłoszonych do ubezpieczeń społecznych jest ponad 1,1 mln cudzoziemców. Gdybyśmy wyjęli z tej grupy osoby mające uproszczoną procedurę legalizacji pracy (np. Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów), a także objęte innymi zwolnieniami od posiadania zezwolenia na pracę (np. status studenta, polska żona, karta stałego pobytu), to wyjdzie nam ok. 150 tys. osób na miejscu w Polsce.
oprc, e-mk,ppr.pl na podst źródło: WEI