MERCOSUR1
Europejskie Forum Rolnicze_2025

Czy umowa UE-Mercosur oznacza koniec polskiego przemysłu spożywczego?

3 marca 2025
Czy umowa UE-Mercosur oznacza koniec polskiego przemysłu spożywczego?

Bartosz Mielniczek z Klubu Jagiellońskiego analizuje założenia umowy handlowej pomiędzy krajami Unii Europejskiej i Ameryki Południowej.

Głośna w ostatnich miesiącach umowa o wolnym handlu UE-Mercosur może stanowić poważne wyzwanie dla polskich producentów żywności. Polska, jako spożywczy potentat, konkuruje z krajami Mercosur m.in. w takich dziedzinach, jak produkcja drobiu, jednak umowa będzie korzystna głównie dla europejskiego przemysłu. Dzięki polsko-francuskiemu sprzeciwowi porozumienia nie udało się przeforsować, jednak sprawa nie jest przesądzona i zapewne wkrótce znów o niej usłyszymy.

20% globalnego PKB w jednej strefie wolnego handlu

Na papierze umowa UE-Mercosur (hiszp. Mercado Común del Sur, organizacja zrzeszająca sporą część państw Ameryki Południowej – przyp. red.) wygląda imponująco. Jej skutkiem byłoby – maksymalnie upraszczając – utworzenie strefy wolnego handlu zamieszkanej przez ponad 700 mln ludzi i odpowiadającej za ok. 20% globalnego PKB.

Nie jest również przypadkiem, że strony chcą zawrzeć porozumienie jak najszybciej. Komisja Europejska umowę z Mercosurem postrzega nie tylko przez pryzmat gospodarczych korzyści.

Istotne znaczenie mają też kwestie geopolityczne, w szczególności rywalizacja z Chinami oraz niedawne zmiany w Białym Domu. Umowa przewiduje liberalizację ceł w handlu towarami (ponad 90% towarów handlowych ma mieć docelowo zniesione cła) i ułatwienia dla sektora usług z uwzględnieniem okresów przejściowych i limitów dla poszczególnych kategorii dóbr.

Poza surowcami i produktami przemysłowymi obszarem szczególnej uwagi w umowie są towary rolno-spożywcze, dla których również przewidziano obniżki lub zniesienie ceł. Przykładowo, dla mięsa drobiowego przewidziano bezcłowe kontyngenty o łącznym wolumenie 180 tys. ton po sześcioletnim okresie przejściowym, dla wołowiny 99 tys. ton o obniżonym cle, a dla serów po 11 latach obowiązywania kontyngenty zostałyby zniesione w całości.

Wyłączona z liberalizacji została część produktów, takich jak cukier biały czy pszenica, zachowany zostanie również system cen wejścia dla części towarów, określający minimalny (dolny) próg cenowy dla przywożonych produktów.

„Eksportujemy samochody, importujemy mięso”

Panuje przekonanie (potęgowane m.in. protestami rolników), że na umowie UE-Mercosur stracą europejski rolnicy i producenci żywności, a zyska przede wszystkim europejski przemysł. W sporej mierze jest to prawda. Żywność i surowce rolne odgrywają w południowoamerykańskim eksporcie nieporównywalnie większą rolę niż w europejskim.

O ile w bilansie handlu towarami nie występują istotne asymetrie, o tyle struktura towarowa eksportu różni się drastycznie. Historycznie niemal połowa eksportu z Mercosur do krajów UE to produkty sektora rolno-spożywczego.

Z kolei w eksporcie z UE żywność odgrywa niewielką rolę. Skrót myślowy: „eksportujemy samochody, importujemy mięso” broni się zatem bez większych problemów.

Źródło: oprac. własne na podstawie danych Comtrade

Powyższe dane dobrze odzwierciedlają strukturalne nierówności w międzynarodowym systemie gospodarczym. Kraje Mercosuru to państwa peryferyjne i półperyferyjne. Eksportują do Unii Europejskiej dobra prostsze, w tym produkty rolne – przede wszystkim kawę, soję, tytoń, wołowinę i drób.

Trzeba jednak wskazać, że państwa Mercosur mają nieporównywalnie korzystniejsze warunki prowadzenia produkcji rolnej od panujących w Europie, a do tego zdecydowanie odmienne stosunki własnościowe w rolnictwie.

W Argentynie gospodarstwa duże, tj. o wielkości przeciętnie ok. 1500 ha, użytkują ok. 80% użytków rolnych. Podobny model funkcjonuje również w Brazylii, np. w stanach Mato Grosso czy Parana. Modelowo jest to zatem rolnictwo zdecydowanie bliższe ukraińskiemu aniżeli polskiemu ze wszystkimi tego implikacjami.

Otwarcie południowoamerykańskich rynków i obniżka ceł byłyby zatem korzystne dla europejskich eksporterów z branż przemysłowych – chemicznych, motoryzacyjnych, farmaceutycznych itd. Zyska również sektor usług.

Dla europejskiego rolnictwa opartego o gospodarstwa rodzinne bilans potencjalnej umowy z Mercosurem byłby jednoznacznie negatywny. Chociaż w jej treści znajdują się bezpieczniki, to jedynie „rozkładają” zagrożenia w czasie.

Nie zniszczenie, lecz osłabienie polskiej spożywki

Skutki napływu wołowiny i drobiu z krajów Mercosur będą dalekie od „zniszczenia europejskiego rolnictwa” czy „zalania Europy” południowoamerykańskimi produktami. Ustalone limity eksportowe dla mięs i innych produktów są zbyt niskie, żeby wywrócić do góry nogami bezpieczeństwo żywnościowe naszego kontynentu. Nie podważa to jednak słuszności argumentów przeciwko podpisaniu umowy czy głosów niepokoju ze strony krajowych producentów żywności.

Zwróćmy uwagę na branżę drobiarską. Kraje Unii Europejskiej rocznie produkują ok. 13,5 mln ton mięsa drobiowego, z czego ponad 20% w Polsce. Bezcłowy kontyngent dla mięsa drobiowego w kwocie łącznie 180 tys. ton stanowi ok. 1,5% unijnej produkcji. Mało. Dane mogą być jednak mylące.

Najważniejszym obszarem działalności dla producentów drobiu są piersi z kurczaka, a omawiany kontyngent praktycznie w całości będzie wykorzystywany przez brazylijskich eksporterów właśnie na ten produkt. Co więcej, Brazylia już dzisiaj jest największym eksporterem drobiu do Unii Europejskiej.

Nie zatem o same kontyngenty chodzi, ale o możliwość umocnienia się na rynku i ekspansji w dłuższym okresie. Podstawy ku temu są więcej niż mocne – trzyletnia średnia cena brojlerów w Brazylii jest ponad dwukrotnie niższa niż w Unii Europejskiej.

Źródło: dane Komisji Europejskiej

Do powyższego obrazu należy dodać fakt, że Unia Europejska od dekad jest w całości samowystarczalna w produkcji mięsa drobiowego. Wskaźnik samowystarczalności żywnościowej w tym segmencie w 2023 r. wynosił 108% i prawdopodobnie utrzymał się na zbliżonym poziomie w 2024 r.

Po zawarciu umowy bezpieczeństwo żywnościowe Europy, choć „na papierze” zostanie zachowane, w praktyce ulegnie pogorszeniu poprzez zwiększenie roli importu. Zresztą w samym 2024 r. pojawiały się przykłady jednostronnego wstrzymywania eksportu drobiu przez Brazylię, w tym do Unii Europejskiej.

Poza żywnością i produktami przemysłowymi niezwykle istotne są ponadto (również objęte liberalizacją) surowce mineralne. Jak wskazuje PIE w swoim raporcie Surowce krytyczne Ameryki Łacińskiej […], w krajach Ameryki Łacińskiej wydobywa się 25 z 34 z surowców krytycznych, jakie zostały uwzględnione na liście Komisji Europejskiej.

Znajduje się tam ponad połowa światowych zasobów litu (w samej Argentynie ok. 20%). Brazylia jest kluczowym dostawcą miedzi do UE, a w regionie znajdują się również znaczące pokłady niklu, miedzi, grafitu naturalnego i innych minerałów kluczowych z punktu widzenia zielonej transformacji w Europie.

Obniżenie ceł, ustabilizowanie łańcuchów dostaw i dopuszczenie europejskich firm do konkurencji o złoża w Ameryce Południowej ma zatem nie tylko znaczenie ekonomiczne, ale również geopolityczne. Może przyczynić się do zmniejszenia zależności Europy od importu surowców strategicznych z Chin.

 

Bilans umowy będzie dla Polski niekorzystny

Z polskiego punktu widzenia umowa UE-Mercosur jest niekorzystna. Co prawda, niosłaby ze sobą pewne korzyści, wszakże nasz kraj jest wpięty w europejskie łańcuchy dostaw i po części „jedziemy na jednym wózku” z innymi członkami UE.

Związane z tym możliwe korzyści nie kompensują jednak potencjalnych strat dla krajowych firm z branży spożywczej, która jest kluczowym elementem polskiej gospodarki.

Przede wszystkim Polska jest największym eksporterem drobiu w Europie i jednym z największych na świecie. Jesteśmy też w pierwszej dziesiątce największych globalnych eksporterów produktów rolno-spożywczych.

W 2023 r. wartość eksportu w tym segmencie wyniosła ponad 230 mld zł. Jesteśmy jednak silnie uzależnieni od rynku unijnego.

Około połowa krajowej produkcji drobiu trafia za granicę, w przeważającej części właśnie na rynek europejski. Kluczowymi odbiorcami naszych wyrobów w UE są Niemcy, Holandia i Francja. Rozwija się również produkcja wołowiny, która z racji niewielkiego spożycia w kraju również sprzedawana jest za granicę, przede wszystkim do Niemiec i Włoch.

Wystawienie tak ważnego sektora polskiej gospodarki (6-7% PKB) na nierówną konkurencję na kluczowym, a przy tym nasyconym już rynku, jest dla Polski po prostu nie do przyjęcia.

Nie oznacza to, że grozi nam katastrofa i że w przypadku podpisania umowy już się nie podniesiemy. Po prostu realne straty dla krajowych producentów zdecydowanie przewyższają potencjalne korzyści dla naszej gospodarki. Polacy nie uświadczą zaś niższych cen mięsa w sklepach, gdyż eksport z Mercosuru nie będzie kierowany nad Wisłę, tylko na nasze rynki eksportowe.

Umowa przewiduje również ochronę europejskich oznaczeń geograficznych dla tradycyjnych produktów spożywczych ze Starego Kontynentu, takich jak parmiggiano, prosciutto, Münchener Bier – łącznie 349 produktów. W tym zaledwie dwa z Polski, mianowicie Polska Wódka oraz Wódka ziołowa z Niziny Północnopodlaskiej aromatyzowana ekstraktem z trawy żubrowej.

Wskazać należy jednak, że choć Polska jest niedostatecznie reprezentowana na wyżej wymienionej liście, to nasz kraj ma duży problem w kreowaniu marki polskiej żywności za granicą i swoistej „internacjonalizacji” naszych regionalnych specjałów.

Biorąc to wszystko pod uwagę, sprzeciw polskiego rządu wobec porozumienia z Mercosurem oceniam pozytywnie. Nie powinno nam to jednak przesłaniać faktu, że za rogiem czai się znacznie większe zagrożenie dla polskiego sektora rolno-spożywczego.

Jest nim oczywiście Ukraina, która już dzisiaj eksportuje do Unii Europejskiej niewiele mniej drobiu od Brazylii, a przecież potencjał do wzrostu tego sektora ma bardzo duży, nie wspominając o eksporcie surowców rolnych. Wbrew medialnej narracji przyszłość tej (kluczowej!) gałęzi naszej gospodarki, jaką jest produkcja żywności, nie zależy od wyniku rozgrywki politycznej wokół umowy UE z krajami Ameryki Południowej.

Znacznie większe znaczenie ma to, jak zaprojektujemy naszą politykę wobec sektora i jak odpowiemy na umacnianie się naszych wschodnich sąsiadów na europejskim rynku. Przygotowanie się na to jest zadaniem znacznie trudniejszym niż zablokowanie umowy z Mercosurem.

autor: Bartosz Mielniczek, ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego ds. rolnictwa. Prawnik, zawodowo zajmuje się doradztwem podatkowym dla spółek krajowych i zagranicznych. Prywatnie mąż i ojciec.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

oprac e-mk, ppr.pl na podst źródło: Klub Jagielloński


POWIĄZANE

Ageizm w pracy – czym jest? Jak mu zapobiegać? Firma ma do rozdania zaproszenia ...

Wędliny o głębokim aromacie i tradycyjnym smaku od wieków goszczą na polskich st...

Wystąpienie Podlaskiej Izby Rolniczej do Zakładów Uboju i Przetwórstwa Mięsnego ...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę