Czeski rząd zdecydował w środę, że nie przyłączy się do skargi Polski i Bułgarii na unijne limity zanieczyszczeń powietrza. Gabinet wybierał między propozycją ministerstwa przemysłu, które było za uczestnictwem w sporze i ochrony środowiska, które było przeciw.
„Jesteśmy przekonani, że są małe nadzieje na pozytywne rozpatrzenie skargi” – powiedział po posiedzeniu rządu wicepremier i minister środowiska Richard Brabec.
Agencja CTK zauważa, że pomysłodawcą przyłączenia się do skargi na limity zanieczyszczeń, które UE przyjęła w 2017 roku, było ministerstwo przemysłu i handlu. Przedstawiciele resortu są zdania, że dobrym rozwiązaniem byłoby przyłączenie się do skargi po stronie Polski.
Minister przemysłu i handlu Tomasz Huener w przygotowanej na posiedzenie rządu ekspertyzie między innymi stwierdzał, że limity powodują wzrost inwestycji o charakterze ekologicznym, które „wywołają wzrost cen ciepła i prądu, a to może spowodować stosunkowo szybki rozpad centralnego systemu dostarczania ciepła” -cytuje CTK materiały resortu.
Decyzję gabinetu skrytykował Związek Przemysłu i Transportu. "Negatywne stanowisko rządu jest dla nas rozczarowaniem. Naszym zdaniem Republika Czeska nie broni swoich interesów. Takie postępowanie oceniamy jako bardzo ryzykowne i jako negatywny sygnał od rządu" – powiedział przewodniczący związku Jaroslav Hanak.
Jego zdaniem Komisja Europejska narusza stabilność i przewidywalność środowiska inwestycyjnego, co jest podstawowym parametrem dla wzmocnienia konkurencyjności Europy na światowych rynkach.
Z tego punku widzenia „nie można zaakceptować, by gabinet nie reagował na kroki KE, które bezpodstawnie obniżają wartość zrealizowanych inwestycji” – powiedział przewodniczący Związku Przemysłu i Transportu.
Szef stowarzyszenia ciepłownictwa Martin Hajka uważa, ze gabinet uległ naciskowi organizacji pozarządowych. „Gdyby Republika Czeska przyłączyła się do skargi, uzyskałaby status dodatkowego uczestnika sporu, co przede wszystkim oznaczałoby bezpośredni dostęp do informacji o przebiegającym postępowaniu sądowym“ – powiedział Hajek.
Plany przyłączenia się do skargi krytykowało ministerstwo środowiska oraz organizacje ekologiczne. Przeciwnikiem takiego rozwiązania był sam premier Andrej Babisz.
Aktywiści organizacji Greenpeace wywiesili we wtorek na gmachu ministerstwa przemysłu wielki transparent z napisem „ministerstwo węgla i smogu”. Połowa produkowanej przez Czechy energii elektrycznej pochodzi z węgla.
Na początku kwietnia 2017 roku polski resort środowiska poinformował, że 10 marca 2017 roku Polska złożyła do Trybunału Sprawiedliwości UE przeciw Parlamentowi Europejskiemu i Radzie UE skargę na dyrektywę dotyczącą zobowiązań do redukcji emisji tlenków azotu, dwutlenku siarki, pyłów, amoniaku i niemetanowych lotnych związków organicznych. Unijna dyrektywa ustanawia nowe limity głównych źródeł zanieczyszczeń powietrza dla państw UE.
Chodzi o nowelizację dyrektywy o krajowych pułapach zanieczyszczeń (NEC), nad którą prace zakończyły się pod koniec 2016 roku. Nowe przepisy mają zredukować emisję szkodliwych substancji z przemysłu, ruchu drogowego, elektrowni i rolnictwa. Krajowe zobowiązania do emisji mają dotyczyć okresu po 2020 roku, ale ustalono też cele na okres od 2030 roku.
Ostatnio Bułgaria ogłosiła, że poprze Polskę, argumentując, że nowe zasady zagrażają bezpieczeństwu energetycznemu i konkurencyjności gospodarczej.
Piotr Górecki (PAP)