– Sam system jazdy autonomicznej od strony technologicznej będzie gotowy pewnie w perspektywie najbliższych dwóch lat – prognozuje dr Maciej Kawecki, Digital EU Ambassador i prezes Instytutu Lema. Znacznie dłużej zajmie nam jednak dopuszczenie autonomii pod względem legislacyjnym. Już dziś jednak sztuczna inteligencja, której rozwój jest warunkiem wprowadzenia pojazdów autonomicznych, znajduje w motoryzacji coraz więcej zastosowań. Pomaga m.in. monitorować poziom zmęczenia kierowcy i zapobiegać rozproszeniu jego uwagi, które może skutkować wypadkiem na drodze. Aplikacja stworzona w tym celu przez licealistę z Polski została niedawno wyróżniona w globalnym konkursie AI Global Impact Festival, organizowanym przez Intela.
Obok nadmiernej prędkości, spożycia alkoholu i nieprawidłowych manewrów zmęczenie i rozproszenie uwagi kierowcy jest częstą przyczyną kolizji na drodze. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w ubiegłym roku zmęczenie albo zaśnięcie za kierownicą doprowadziło w Polsce do 538 wypadków, w których zginęły 92 osoby, a 745 zostało rannych. Skalę tego problemu pomagają ograniczyć sztuczna inteligencja i algorytmy machine learningu.
– Podczas wielogodzinnej jazdy, kiedy jesteśmy przemęczeni, powoli zamykają nam się powieki, zapominamy, że jesteśmy na drodze i możemy spowodować wypadek. Mój program podejmuje ten problem, jakim jest zmęczenie, wykrywa też, w jak dużym stresie żyjemy – mówi agencji Newseria Biznes Maksymilian Paczyński, laureat w globalnym konkursie Intela dotyczącym sztucznej inteligencji.
Kamery i czujniki monitorujące kierowcę, zainstalowane w kabinie samochodu, pozwalają na interwencję w przypadku, kiedy nie reaguje on na sygnały ostrzegawcze, a jego zachowanie za kierownicą zwiększa ryzyko wypadku. Taką właśnie aplikację monitorującą zachowanie kierowcy stworzył 18-letni licealista Maksymilian Paczyński, czym zapewnił sobie wyróżnienie w globalnym konkursie Intel AI Global Impact Festival, który koncentruje się wokół zastosowań sztucznej inteligencji. Aplikacja analizuje twarz kierowcy w czasie rzeczywistym, aby rozpoznać podstawowe znaki zmęczenia: długie zamknięcie oczu, ziewanie bądź przechylanie głowy.
– Mój program rozpoczyna działanie od pobrania rzeczywistego obrazu z kamery zamontowanej w pojeździe. Następnie, za pomocą algorytmów uczenia maszynowego, w tym np. sieci neuronowych, które przypominają procesy zachodzące w ludzkim mózgu, rozpoznaje tzw. fazę mikrosnu. To pierwsza faza snu kierowcy, w której traci on tzw. focus powierzchni płaskiej, wchodzi w stan zmęczenia i zaczyna odpływać od tego, co się dzieje na ulicy – wyjaśnia Maksymilian Paczyński, który był gościem debaty w ramach Volvo Talks Live.
Takie systemy wykrywające zmęczenie bądź rozproszenie uwagi kierowcy od kilku lat rozwija w swoich samochodach Volvo.
– Dla Volvo bezpieczeństwo jest wszystkim. Kilka lat temu stwierdziliśmy, że najważniejszym elementem, który w tym celu trzeba koniecznie poprawić, jest elektronika. Samochód będzie najbezpieczniejszy nie wtedy, kiedy zrobimy grubszą blachę, ale wtedy, kiedy znacząco zmniejszy prędkość przed kolizją, a najlepiej jeśli w ogóle uniknie zderzenia. Właśnie temu służy technologia, czujniki, kamery i radary LIDAR. To wymaga ogromnego rozwoju technologii ujętej całościowo, bo nie chodzi tylko o to, żeby samochód coś widział wokół siebie, ale żeby potem ogromna ilość danych trafiała do komputerów. Nad tym musi czuwać sztuczna inteligencja, która uczy się tych danych, uczy się scenariuszy drogowych i potrafi coraz lepiej reagować, żeby ten samochód był coraz bezpieczniejszy – mówi Stanisław Dojs, rzecznik prasowy Volvo Car Poland.
– Sztuczna inteligencja jest m.in. częścią systemu City Safety, który służy do rozpoznawania obiektów na drodze. Już teraz nasze samochody są w stanie wykrywać ludzi, rowerzystów, duże zwierzęta czy inne samochody i podejmować działanie, aby zapobiec kolizji. Mamy też system Pilot Assist, który jest w stanie określić, gdzie znajduje się nasz pas jezdni, trzymać się tego pasa, utrzymywać odpowiedni odstęp od samochodu jadącego przed nami. Jest w stanie hamować, przyspieszać, skręcać – wymienia Wojciech Nowak, product manager Volvo.
W przyszłości wykorzystanie sztucznej inteligencji będzie o wiele szersze, ponieważ to ona umożliwi nam przejście do etapu jazdy autonomicznej.
– Z pewną dozą autonomii w samochodach mamy do czynienia już w tej chwili. Jednak abyśmy mogli mówić o w pełni autonomicznej jeździe, muszą zostać spełnione trzy warunki – mówi dr Maciej Kawecki, Digital EU Ambassador, prezes Instytutu Lema i prorektor ds. innowacji Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie. – Pierwszy to sam system autonomii, czyli algorytmy, które muszą mieć bardzo dobrze zmapowaną daną przestrzeń, miasto i każdą ulicę. Przede wszystkim sama sieć neuronowa musi być niezwykle sprawna. To jest ten komponent, który będzie gotowy najszybciej, bo korporacje motoryzacyjne mają już gotowe sieci neuronowe.
Jak wskazuje, drugim warunkiem koniecznym do rozwoju w pełni autonomicznych pojazdów jest upowszechnienie sieci 5G, która pozwoli na szybką i niezakłóconą komunikację pomiędzy czujnikami, systemem i pojazdem. Kolejną ważną barierą w rozwoju autonomicznego transportu wciąż jest też brak odpowiednich regulacji, które pozwoliłyby bezpiecznie dopuścić takie pojazdy do ruchu drogowego.
– Legislacja – czyli nałożenie na to wszystko ram prawnych, określenie zasad odpowiedzialności, zasad związanych z tworzeniem algorytmów, prototypów – zajmie najwięcej czasu. Dlatego w mojej ocenie sam system jazdy autonomicznej będzie gotowy pewnie w perspektywie najbliższych dwóch lat. W tym czasie korporacje będą gotowe do oferowania nam tego typu usług od strony technologicznej. Natomiast z punktu widzenia legislacji upowszechnienie się tej technologii będzie możliwe pewnie nie wcześniej niż za około osiem lat – prognozuje dr Maciej Kawecki.
– W przypadku autonomicznej jazdy odpowiedzialność będzie spoczywać nie na użytkowniku samochodu, ale na jego producencie. Dlatego musimy być całkowicie pewni, że takie rozwiązania są bezpieczne – dodaje Wojciech Nowak.
W pełni autonomiczne pojazdy to kierunek, na który Volvo kładzie mocny nacisk w swojej strategii. Marka już kilka lat temu uruchomiła w szwedzkim mieście Göteborg pilotażowy projekt, w ramach którego 100 autonomicznych samochodów korzysta z dróg publicznych w codziennych warunkach. W przyszłości systemy jazdy autonomicznej mają być obok elektryfikacji głównym kierunkiem rozwoju samochodów Volvo.
– Już w tym roku pokażemy nową platformę technologiczną Volvo, która będzie skupiała się wokół nowych czujników, w tym czujnika LIDAR zamontowanego na dachu naszego samochodu. Jednak aby przetworzyć tę ogromną ilość informacji, gromadzonych przez wszystkie kamery, radary, czujniki i LIDAR, będziemy potrzebowali bardzo mocnych procesorów, które dostarczy NVIDIA, wiodący producent kart graficznych, oraz odpowiednich algorytmów i sztucznej inteligencji, która będzie decydować, w jaki sposób samochód ma się poruszać na drogach. Przyszłość Volvo będzie zelektryfikowana i będzie też wprowadzona jazda w pełni autonomiczna – zapowiada product manager marki.
Jak podkreśla, w ciągu kolejnych trzech lat sprzedaż samochodów elektrycznych ma stanowić połowę całkowitej sprzedaży marki, a do 2030 roku – już 100 proc.
Newseria Biznes