Kolejne ognisko afrykańskiego pomoru świń (ASF) wykryto w Chinach. W pobliżu miasta Wuhu w prowincji Anhui na wschodzie kraju chorobę zdiagnozowano u 185 sztuk trzody chlewnej, z czego 80 padło – poinformowało w czwartek chińskie ministerstwo rolnictwa.
Wybito pozostałych 379 świń z zarażonej hodowli i zakazano transportu żywca pomiędzy obszarem, na którym wykryto chorobę, a resztą kraju – napisano w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej resortu, podkreślając, że dzięki tym działaniom sytuację udało się opanować.
Jest to już piąte ognisko afrykańskiego pomoru świń wykryte w Chinach, przy czym każde z nich znajduje się w innym regionie. Anhui graniczy z prowincjami Jiangsu, Zhejiang i Henan, gdzie wcześniej również odnotowano przypadki choroby. Pierwsze ognisko ASF wykryto na początku sierpnia w prowincji Liaoning na północnym wschodzie kraju.
W środę chińskie ministerstwo rolnictwa opublikowało komunikat, w którym przyznało, że nie jest jasne, jak bardzo choroba się rozprzestrzeniła, i że trudno jest przewidzieć dalszy rozwój sytuacji. „Nie możemy wykluczyć kolejnych ognisk” - napisano.
Hodowla świń i spożywanie mięsa wieprzowego są głęboko zakorzenione w chińskiej tradycji, co widać zarówno w najnowszych statystykach, jak i w języku. Na przykład chiński znak oznaczający „dom” lub „rodzinę” składa się ze znaku „świnia” pod znakiem „dach”.
Chiny są największym producentem oraz konsumentem wieprzowiny na świecie i mają około połowy światowego pogłowia świń. Wykryte w Chinach ogniska ASF są pierwszymi przypadkami tej choroby odnotowanymi w Azji Wschodniej.
Duże odległości między ogniskami wykrytymi w ChRL wywołały obawy, że choroba przekroczy granice krajów Azji Południowo-Wschodniej lub Półwyspu Koreańskiego, gdzie handel wieprzowiną i jej spożycie również są na wysokim poziomie - oceniła niedawno Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO).
ASF nie jest groźny dla ludzi, ale stanowi poważne zagrożenie dla hodowli trzody chlewnej i nie ma na niego skutecznej szczepionki. Według FAO najbardziej zjadliwe typy wirusa powodują 100-procentową śmiertelność zarażonych zwierząt.
Andrzej Borowiak (PAP)