Osoby po 60. roku życia stanowią już ponad 17 proc. mieszkańców Chin – podał w poniedziałek dziennik "Global Times", powołując się na rządowych demografów. Władze starają się odwrócić trend starzenia się społeczeństwa, ale zdaniem ekspertów jest już za późno.
Pod koniec 2017 roku liczba osób, które w Chinach ukończyły 60. rok życia, osiągnęła 241 mln, czyli 17,3 proc. całego społeczeństwa – wynika z danych opublikowanych na stronie internetowej ministerstwa spraw obywatelskich. Demografowie z rządowej komisji przewidują, że liczba ta wzrośnie do 487 mln w 2050 roku i będzie to wtedy stanowić ponad jedną trzecią mieszkańców kraju.
Według danych Banku Światowego przewidywana średnia długość życia w Chinach wzrosła z niecałych 58 lat w 1969 roku do ponad 76 lat w roku 2016. Towarzyszy temu spadek liczby urodzeń. W 2017 roku odnotowano w Chinach 17,23 mln urodzeń, a więc przyszło na świat o 630 tys. mniej dzieci niż w roku poprzednim, a w pierwszej połowie 2018 roku liczba urodzeń była o co najmniej 15 proc. niższa niż w analogicznym okresie ubiegłego roku – podaje "Global Times".
Jedną z przyczyn niskiej dzietności w ostatnich dekadach była państwowa polityka planowania rodziny, która od 1979 roku zezwalała wielu Chińczykom na posiadanie tylko jednego dziecka. W ostatnich latach ograniczenia stopniowo były łagodzone, a od początku 2016 roku wszyscy Chińczycy mogą już mieć dwoje dzieci. Zmiany w przepisach nie odwróciły jednak negatywnego trendu demograficznego.
Polityka planowania rodziny przyspieszyła proces starzenia się społeczeństwa, a jej efekty "są nieodwracalne" - ocenił cytowany przez "Global Timesa" socjolog z Uniwersytetu Ludowego w Pekinie Zhai Zhenwu. "Nawet gdyby Chiny zniosły politykę planowania rodziny i zwiększyły wysiłki na rzecz podniesienia współczynnika dzietności, przyniosłoby to bardzo ograniczone wyniki w znoszeniu presji spowodowanej starzeniem się społeczeństwa" - powiedział Zhai.
Mimo złagodzenia polityki kontroli urodzeń wielu Chińczyków, zwłaszcza mieszkańców miast, nie decyduje się na drugie dziecko w obawie przed wysokimi i wciąż rosnącymi kosztami jego utrzymania i wykształcenia.
"Global Times" zauważa, że nowe dane ukazujące skalę problemu zostały ogłoszone w atmosferze toczących się kraju dyskusji na temat całkowitego zniesienia kontroli urodzeń, a nawet wprowadzenia zachęt do posiadania większej liczby dzieci. We wtorek dwaj chińscy uczeni zasugerowali stworzenie specjalnego funduszu, na który musieliby wpłacać pieniądze obywatele przed 40. rokiem życia, którzy nie mają jeszcze dwojga dzieci.
Pomysł skrytykowała prominentna chińska seksuolog Li Yinhe, oceniając w rozmowie z dziennikiem, że rząd nie powinien stosować do planowania rodziny metody "kija i marchewki". Dodała, że spadek urodzeń to "naturalny trend w ramach modernizacji i urbanizacji kraju".
Zhai, który jest dyrektorem Instytutu Socjologii na Uniwersytecie Ludowym, ocenił, że chińska polityka kontroli urodzeń, w tym polityka jednego dziecka, uniemożliwiła do 2011 roku przyjście na świat 400 mln dzieci.
Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)