Firma, która podjęła się stabilizacyjnego skupu jabłek sygnalizuje, że tłocznie soku, które na ogół są związane umowami z niemieckimi przetwórcami, odmawiają przerobu jabłek - powiedział PAP w środę minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
"Jestem w kontakcie z firmą, która podjęła się stabilizowania rynku skupu jabłek. Firma ta prowadzi skup i kontraktację, do dziś skupiła lub wypłaciła zaliczki na 160 tys. ton jabłek" - poinformował minister. Dodał, że jabłka te maja być przerobione na sok.
Do akcji skupowej firmy zgłaszały się dobrowolnie. Teraz jednak część z firm, które zadeklarowały przerób jabłek na sok wycofuje się. "Jest kilka firm poprzez które spółka Eskimos realizuje tłoczenie, ale sygnalizuje, że "jest opór firm związanych umowami z przetwórcami niemieckimi". Właściciele niemieckich przetwórni "nie są zainteresowani taką usługą i sugerują, żeby polskie firmy nie wchodziły do akcji zagospodarowania jabłek" - zaznaczył szef resortu rolnictwa.
Ardanowski zauważył, że często tłoczniami są polskie firmy przetwórcze, które dostały dofinansowanie z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, w ramach Programów Rozwoju Obszarów Wiejskich.
"Jeżeli z funduszy, które otrzymała Polska i które są współfinansowane z budżetu krajowego, dopłacane były miliardy złotych do przetwórstwa to mamy prawo oczekiwać, że firmy w sytuacji np. nadprodukcji jabłek pomogą ten problem rozładować" - powiedział Ardanowski. Zapowiedział, że będzie je pytał, czy w sytuacji gdy dostały "ogromne dofinansowanie" na swoją działalność, "nie czują się odpowiedzialne i nie powinny pomagać polskim sadownikom, a nie działać na szkodę polskiego rynku".
"Od możliwości przerobu jabłek zależy tempo ich skupu. Najlepiej byłoby by owoce zostały szybko przetworzone zwłaszcza, że jest możliwość eksportu i zarobienia na koncentracie jabłkowym. A tak skup będzie trwał dłużej, ale będzie on przeprowadzony" - powiedział Ardanowski.
Firma Eskimos zamierza skupić ok. 500 tys. ton jabłek.
Anna Wysoczańska (PAP)