Sejmowe lobby łowieckie przeforsowało ustawę, która zezwala na zabijanie dzikiej zwierzyny przez cały rok. Walkę ze skandalicznymi przepisami zapowiadają ekolodzy. Prawo łowieckie to ulubiona ustawa polskich posłów. Kilkudziesięciu z nich należy do sejmowego koła myśliwych. Nic dziwnego, że kolejne nowelizacje coraz bardziej poprawiają samopoczucie polskich łowczych.
Rzecznik praw obywatelskich od kilku lat walczy z przepisem zezwalającym na polowanie na prywatnych terenach bez zgody lub nawet wbrew stanowczemu sprzeciwowi właściciela nieruchomości. Posłowie jednak ani myśleli spełniać postulatów RPO. Kilka dni temu, przy okazji kolejnej nowelizacji, wprowadzili do ustawy kolejne zapisy sprzyjające myśliwym.
Według nich, Polski Związek Łowiecki może przez cały rok organizować szkolenia psów myśliwskich i ptaków. - Tak naprawdę to ukryta forma polowań. Wiadomo, że ptaki i psy będą trenowane w taki sposób, by zabijać swoje ofiary, a to może zachwiać równowagą w przyrodzie - ostrzega Wojciech Kłosowski, członek partii Zieloni 2004.
Organizacje ekologiczne zapowiadają bojkot ustawy, bo stany liczebne wielu gatunków zwierząt, m.in. zajęcy, bażantów, kuropatw w ostatnich latach drastyczne spadły. - Populację zajęcy przetrzebiły choroby, a nie myśliwi - broni łowców Henryk Długosz, poseł niezrzeszony, który poparł ustawę.
Nowelizację Prawa łowieckiego lansował w sejmowych kuluarach wiceminister spraw wewnętrznych i zapalony myśliwy Andrzej Brachmański. Zgłosił nawet swój projekt, który - jak plotkują posłowie - powstawał w zarządzie PZŁ. Pretekstem było dostosowanie polskiego łowiectwa do standardów obowiązujących w Unii Europejskiej. - To był tylko kamuflaż, bo w Unii nie ma jednolitych norm dotyczących łowiectwa - mówi Wojciech Kłosowski.
Jego zdaniem, ustawa została przeforsowana wskutek prymitywnego lobbingu posłów myśliwych. - Wiadomo, że członkami PZŁ są prominentni politycy, pracownicy służb specjalnych, policjanci i wojskowi.
Sejmowi myśliwi nie chcieli ustąpić na żadnym polu. Oburzyli się, gdy poseł Marek Suski (PiS) zgłosił poprawkę zabraniającą spożywania alkoholu i innych środków odurzających podczas polowań. - Twierdzili, że w ustawie o broni zapisano wymóg trzeźwości. Moim zdaniem to jednak nie wystarczy. W polowaniu biorą też udział osoby, które naganiają zwierzynę. Jeżeli będą pijane, to łatwo o wypadek - argumentuje poseł Suski.
O tym, jak wpływową organizacją jest PZŁ, można było przekonać się, obserwując gości, którzy przybyli na obchody 80-lecia związku. Na uroczystości pojawił się Marek Ungier z Kancelarii Prezydenta RP, Włodzimierz Cimoszewicz, minister spraw zagranicznych, Jan Truszczyński, główny negocjator z UE oraz Longin Pastusiak, marszałek Senatu.