Sytuacja na bułgarskim rynku pracy staje się krytyczna, gdyż - jak wynika z ostatnich danych statystycznych - za granicą pracuje więcej Bułgarów niż w kraju - oświadczył w wywiadzie dla dziennika "Standart" szef Agencji Inwestycji Swetosław Mładenow.
Według niego liczba zatrudnionych w kraju wynosi 2,2 mln, podczas gdy poza granicami na stałe lub dorywczo pracuje 2,5 mln Bułgarów.
Ta niepokojąca sytuacja zmusiła władze do rozważenia działań mających na celu przekonanie części pracujących za granicą do powrotu. - Przedstawiciele Agencji Inwestycji w najbliższych tygodniach odwiedzą 13 miast w 11 krajach, w których mieszka najwięcej Bułgarów - poinformował Mładenow. Są to m.in. Madryt, Ateny, Nikozja, Paryż, Wiedeń, Chicago, Tel Awiw, Stambuł i Londyn.
Kampania będzie finansowana z unijnego programu na rzecz konkurencyjności. Wysłannicy mają przekonywać Bułgarów do powrotu, przedstawiając im możliwości krajowego rynku pracy oraz rozwoju własnego biznesu; mają mówić także o administracyjnych ulgach dla przedsiębiorców i przewidywanym wzroście płac - podkreślił.
Akcja bułgarskich władz jest jedną z odpowiedzi na całkowite otwarcie rynku pracy w UE dla Bułgarów i Rumunów od 1 stycznia 2014 r. Bułgaria z przeciętną płacą w wysokości około 350 euro jest krajem o najniższych dochodach w Unii. Specjaliści branży IT, inżynierowie czy lekarze masowo wyjeżdżają. Według danych Bułgarskiego Związku Lekarzy spośród 600 absolwentów Akademii Medycznej, którzy ukończyli studia w minionym roku, 400 opuściło kraj natychmiast po otrzymaniu dyplomu. W ciągu pięciu lat wyjechało ponad 5 tys. lekarzy.
Sondaże socjologiczne wskazują, że tendencja do emigracji utrzymuje się na wysokim poziomie, a powracających jest mało. Badanie agencji Afis wykazało, że 17 proc. ludności w wieku od 15 do 55 lat (400 tys. ludzi) chce wyjechać z kraju. Z sondażu agencji Alpha Research wynika natomiast, że do emigracji do krajów UE szykuje się 6,7 proc. Bułgarów; 70 proc. z nich to ludzie w wieku do 30 lat, a 25 proc. - ma wyższe wykształcenie.