Poważny spór o pomidorki koktajlowe wybuchł we Włoszech, gdy w programie telewizji RAI wezwano do ich bojkotu. Jako argument podano to, że ten gatunek pomidorów z okolic Syrakuz na Sycylii uprawia i sprzedaje cosa nostra.
Znany telewizyjny obrońca praw konsumentów Alessandro Di Pietro powiedział w popularnym programie w pierwszym kanale RAI: - Łańcuch producentów i hurtowników pomidora gatunku Pachino jest w rękach mafii i dlatego należy je bojkotować.
Przypomniano przy okazji, że już wcześniej o sycylijskich pomidorkach koktajlowych mówił krajowy prokurator do walki z mafią Pietro Grasso, który odnotował, że są one transportowane z wyspy na największy w środkowych Włoszech targ owoców i warzyw w Fondi, gdzie zaopatrują się sprzedawcy detaliczni. Następnie te same pomidory wracają, już opakowane i po wyższej cenie, na Sycylię i trafiają do wielkich sieci sprzedaży.
Targ w Fondi jest od lat pod lupą prokuratury w związku z podejrzeniami, że kontroluje go mafia.
W rezultacie programu w RAI parlamentarna komisja do spraw walki z mafią zapowiedziała w niedzielę, że przyjrzy się tej sprawie.
Jednak telewizyjny apel o bojkot wywołał oburzenie nie tylko miejscowych producentów, ale także przedstawicieli rządu Silvio Berlusconiego. Rolnicy uprawiający te pomidory uznali, że tego typu nawoływania zniszczą ich branżę i doprowadzą ich do bankructwa.
Minister do spraw ochrony środowiska Stefania Prestigiacomo wezwała telewizję publiczną, aby wycofała te "absurdalne i szkodliwe oskarżenia". - Nie do przyjęcia jest, by z anteny publicznego nadawcy płynęły apele o zniszczenie systemu ekonomicznego, złożonego z 5 tysięcy drobnych producentów i 14 spółdzielni - oświadczyła minister.
Szef resortu rolnictwa Giancarlo Galan dodał: - Takie inicjatywy, zakładając, że są przydatne, są dopuszczalne tylko wtedy, gdy alarm podnoszą instytucje publiczne, ustanowione do walki z przestępczością zorganizowaną.