To nie producenci czy importerzy, lecz klienci zapłacą za złomowanie aut - takie rozwiązanie przewiduje poselski projekt ustawy o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji, który właśnie trafił do Sejmu. Kwota jest niewielka - 5 zł płaconych przy pierwszym i każdym następnym badaniu technicznym. W trakcie użytkowania auta na każde ma się uzbierać ok. 125 zł.
W listopadzie 2003 r. po kilku miesiącach prac legislacyjnych Sejm odrzucił rządowy projekt nowelizacji ustawy o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji. Zwolennikom zabrakło wówczas kilkunastu głosów. - To zły projekt i legislacyjny bubel - twierdzili przedstawiciele importerów i producentów aut. To oni mieli bowiem płacić za złomowanie wraków. W styczniu, jak obiecywał rząd, miał być gotowy nowy projekt. Wczoraj do Sejmu trafił projekt, ale poselski. Przewiduje on, że to nie producenci i importerzy zapłacą za złomowanie wraków. Koszty poniosą natomiast właściciele, przedstawiając samochód do pierwszego badania technicznego. Opłatę ustalono na 5 zł.
Projekt przewiduje też powołanie stacji demontażu, które zajmą się nie tylko usunięciem z pojazdów niebezpiecznych płynów, ale i wymontowywaniem części nadających się do ponownego użycia oraz elementów do odzysku i recyklingu. Stacje demontażu będą również odbierały - bezpośrednio lub poprzez punkty zbierania pojazdów - auta wycofane z eksploatacji od ich ostatnich właścicieli i wydawały zaświadczenia stanowiące podstawę do wyrejestrowania. Jak obliczyli autorzy projektu, przyjmując, że w Polsce byłoby 500 tys. pojazdów do demontażu, a jedna stacja przyjmowałaby średnio 5 tys. aut rocznie, to potrzeba by 100 takich stacji (a przy systemie dwuzmianowym 50). Koszt budowy jednej to ok. 3 mln zł, a łącznie 150 mln zł (co daje w latach 2004 - 2006 - 50 mln rocznie). Przy rocznej sprzedaży 400 tys. nowych pojazdów oznaczałoby to średnio 125 zł na pojazd. Tyle ma się uzbierać przez kilkanaście lat użytkowania auta. - To nie jedyne pieniądze przeznaczone na demontaż - tłumaczy "Rz" Marek Sobiecki, dyrektor Departamentu Polityki Ekologicznej w Ministerstwie Środowiska. Stacje będą bowiem sprzedawały używane części, olej itd. To powinno wystarczyć - uważają autorzy. Producenci i importerzy są innego zdania: Przy dobrze zorganizowanej sieci zbiórki i recyklingu pojazdów na tym procederze można nawet jeszcze zarobić a nie dokładać - uważa Jakub Faryś, dyrektor SOIS.
Przedsiębiorca prowadzący stację demontażu ma obowiązek przyjąć każdy pojazd wycofany z eksploatacji. Nie może też żądać za to żadnej opłaty. Jednak muszą być spełnione pewne warunki: auto jest zarejestrowane w Polsce zgodnie z odrębnymi przepisami; wycofany z eksploatacji pojazd jest kompletny i nie zawiera innych obcych odpadów. Za pojazd kompletny projekt uważa taki, który zawiera wszystkie istotne elementy, a masa jego jest nie mniejsza niż 90 proc. masy pojazdu. W przypadku przyjmowania od właściciela auta niekompletnego wycofanego z eksploatacji opłata za 1 kg brakującej masy nie może być droższa niż 1 zł.
Projekt nakłada na przedsiębiorców prowadzących stacje demontażu obowiązek uzyskania stosownych poziomów odzysku. I tak: do 1 stycznia 2006 r. poziom odzysku i recyklingu w wysokości odpowiednio 85 proc. i 80 proc. masy pojazdów przyjętych do jego stacji demontażu rocznie oraz do 1 stycznia 2015 r. poziom 95 proc. i 85 proc. masy pojazdów. Dla aut wyprodukowanych przed 1 stycznia 1980 r. osiągnięty poziom odzysku i recyklingu powinien wynosić odpowiednio 75 proc i 70 proc. masy pojazdów przyjętych do jego stacji demontażu rocznie.
Każdy przedsiębiorca prowadzący punkt zbierania pojazdów będzie musiał postarać się o zezwolenie, a potem przyjąć do siebie każdy pojazd wycofany z eksploatacji. Przedsiębiorca taki będzie mógł również czasem wydawać zaświadczenie o demontażu pojazdu. Pod warunkiem jednak, że ma zezwolenie; zawarł umowę z przedsiębiorcą prowadzącym stację demontażu i przekazuje przyjęte pojazdy wycofane z eksploatacji do tej stacji. Wykazy przedsiębiorców trudniących się zbieraniem i demontażem prowadzić będzie wojewoda.
Projekt nakłada też na wprowadzających na rynek pojazdy producentów i importerów obowiązek stosowania oznakowanych materiałów do ich produkcji. A dla niezdyscyplinowanych przewiduje kary. Np. dla tych, którzy są zobowiązani, a nie zapewnią oznaczania przedmiotów wyposażenia i części pojazdów - grzywnę. Identyczna kara ma grozić tym, którzy zamiast przekazać auto do stacji demontażu, porzucą je. Dziś projekt trafi do pierwszego czytania.