Wino może dać 60 proc. zysku. Aby zainwestować w ten alkohol, trzeba mieć 12 tys. zł
5 stycznia 2016
Polacy coraz chętniej lokują swoje oszczędności w winie. W porównaniu z ubiegłym rokiem w tę nową formę pomnażania kapitału zainwestowali już dwa i pół razy więcej.
Zainteresowanie było tak duże, że Wealth Solution (instytucja oferująca taką inwestycję) ogłosi za kilka dni kolejną subskrypcję. Wszystko dlatego, że w ciągu pół roku niektóre marki wina drożeją nawet o 60 proc. Długoterminowe inwestycje mogą przynieść nawet ponad 800 proc. zysku.
Jak wygląda taka inwestycja? Kupuje się wino, które leżakuje w beczkach, a do butelek trafi w ciągu 18 – 24 miesięcy. Wiosną każdego roku po wyprodukowaniu wina ocenia się jego jakość i na tej podstawie określa ceny w tzw. wariancie en primeur. Klienci zakupują określoną objętość i czekają na moment, aż alkohol trafi do butelek. Wtedy jego wartość znacząco rośnie, a klient realizuje zyski. Dla przykładu wartość butelki Carruades de Lafite rocznik 2006 w kwietniu 2007 r. wynosiła 410 funtów, w styczniu tego roku cena osiągnęła poziom 3850 funtów.
Są też bardziej spektakularne wzrosty: Lafite Rothschild 2008 w kwietniu 2009 r. kosztowało 1590 funtów, a w styczniu 2011 r. już ponad 15 tys. W tym roku do sprzedaży wejdą produkty z 2010 r., w którym były niskie zbiory podobnie jak w roku 2009, co wpłynęło na bardzo wysoki przyrost cen win z tego rocznika. Średnio o kilkadziesiąt procent.
To dlatego eksperci szacują, że rocznik 2010 będzie przynosił podobne zyski. Zapewne dlatego Polacy już zainwestowali w ten szlachetny trunek 20 mln zł. Rok temu było to 8 mln zł. Jednak zainteresowanie było tak duże, że zostanie ogłoszona kolejna transza zakupów. Kwota inwestycji rozpoczyna się od 2500 funtów, czyli około 12 tys. zł.