Polki cieszą się wśród Włochów bardzo pozytywną opinią. Ich zdaniem przykładają się do pracy i są solidnymi pracownicami. Najczęściej pracę znajduje się przez wzajemne polecanie się.
Agnieszka Celmer, absolwentka politologii Uniwersytetu Zielonogórskiego, przez pięć tygodni pracowała we Włoszech. - Pracowałam jako kelnerka. Najważniejsze są jednak wrażenia, które ze sobą przywiozłam - opowiada. Agnieszka pracowała w miejscowości Limite, 30 km od Florencji. - Przyjechałam akurat w czasie Wielkanocy. Zaskoczyło mnie, że większość mieszkańców tej miejscowości święta spędza w restauracji - mówi.
Podczas pobytu Włosi przygotowują się przede wszystkim na przyjazd turystów z Francji i Włoch. Dlatego warto znać język francuski lub angielski. Chętnie zatrudniają Polaków, ale do pracy nie warto jechać w ciemno. - Przede wszystkim dlatego, że bardzo trudno znaleźć sobie mieszkanie na miejscu. Koszty wynajmu są dość wysokie. Poza tym problemem może być bariera językowa - mówi. Pracując w restauracji, w sezonie średnio można zarobić 300 euro miesięcznie. Agnieszka nie wyklucza, że do Włoch jeszcze wyjedzie. Tym razem chciałaby pracować podczas wrześniowych zbiorów winogron. - Najlepsze zarobki są w winnicach położonych na północy kraju. W sezonie, na dobrej plantacji, można zarobić nawet 800 euro miesięcznie - zachwala.
Przystanek Europa
Sześcioro reporterów "Gazety Wyborczej" pojechało do Aten, Barcelony, Dublina, Helsinek, Lizbony i Londynu. Mieli znaleźć dach nad głową i pracę, dowiedzieć się, jak tam jest naprawdę. Dziennikarze notowali swoje spostrzeżenia w blogu przystanekeuropa.blox.pl. Wszyscy wrócili już do kraju i na łamach "Gazety" oraz na antenie TVN24 opowiadają o swoich przeżyciach.