Słynne czekoladki orzechowe "michałki" z krakowskiego ZPC Wawel po raz kolejny w tym roku odzyskały wolność. Sąd Okręgowy w Poznaniu wstrzymał wykonanie decyzji o komorniczym "areszcie" dla rzekomo podrabianych słodyczy.
W zeszły czwartek do krakowskiej fabryki wkroczył komornik z sądowym nakazem zabezpieczenia gotowych "michałków", a także ich opakowań. Wszystko przez to, że spółka ZPC Michałek - następca prawny Śląskich Zakładów Przemysłu Cukierniczego "Hanka" z Siemianowic Śląskich - posądza Wawel o podrabianie czekoladek, a konkretnie ich opakowań w charakterystycznej srebrnej folii.
Wawel natychmiast złożył zażalenie na postanowienie sądu i zapowiedział, że gdyby "aresztowanie" czekoladek miało zostać utrzymane, to będzie się domagał wpłacenia przez spółkę Michałek 25 mln kaucji. Na tyle bowiem Wawel wyliczył swoje potencjalne straty z tytułu wstrzymania produkcji.
W poniedziałek poznański sąd okręgowy wstrzymał działania komornika. Zawiesza to "areszt" "michałków", produkcja może ruszyć. - Teraz będziemy czekać ze spokojem na decyzję sądu, bo jesteśmy pewni naszych racji - powiedział "Gazecie" prezes ZPC Wawel Dariusz Orłowski.
Zaskoczenia decyzją sądu nie ukrywał przeciwnik Wawelu. - Wawel nadal będzie mógł naruszać prawa do naszych znaków, z powodu nieuczciwej konkurencji strata naszej firmy będzie się powiększać - powiedział nam Mikołaj Kotecki, prezes zarządu spółki Michałek.
W tym roku to już drugi przypadek "aresztowania" czekoladek z Wawelu. Poprzednio stało się to w marcu na skutek zawiadomienia do prokuratury złożonego przez spółkę Michałek. Wówczas odwołanie Wawelu też przyniosło skutek, a sprawa została umorzona (Michałek złożył zażalenie). Wawel i Michałek prowadzą prawną wojnę o "michałki" już od kilku lat. Pierwszy ma zarejestrowane "michałki zamkowe", drugi - "michałki z Hanki".