Oliwa może nierychliwa, ale sprawiedliwa, zawsze na wierzch wypływa, czyli prędzej, czy później szydło wychodzi w worka. Jak przed dwoma tygodniami doniosła Polska Agencja Prasowa funkcjonariusze CBA zatrzymali w Łodzi dwóch pracowników Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i b. pracownika tej instytucji. Sprawa ma związek z korupcją i wyłudzeniem środków unijnych. I było to już kolejne zatrzymanie a w sprawie zarzuty postawiono już 44 osobom. Tym razem zatrzymano 30-letnią pracownicę i jej rówieśnika z łódzkiego oddziału ARiMR oraz 31-letniego byłego pracownika tej instytucji. Prokurator zastosował wobec nich poręczenie majątkowe i dozór policyjny. Grozi im kara do ośmiu lat więzienia.
Przypomnijmy - na początku maja br. pięć osób usłyszało zarzuty w związku ze śledztwem dotyczącym wyłudzenia co najmniej 5 mln zł unijnych dotacji przez stowarzyszenia działające na terenie gminy Sokolniki (Łódzkie). Prokuratura Okręgowa w Sieradzu przedstawiła im zarzuty oszustwa związanego z wyłudzeniem środków finansowych pochodzących m.in. z funduszy unijnych, poświadczenia nieprawdy w dokumentach, niegospodarności oraz zakłócaniem toku przetargów publicznych. Zarzuty usłyszał m.in. wójt Sokolnik Krzysztof R., sekretarz gminy Jolanta U. oraz były dyrektor łódzkiej ARiMR, a w przeszłości także wicewojewoda sieradzki Jacek B. Prokuratura przedstawiła im zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i oszustwa.
Podejrzani - według śledczych - stworzyli siatkę fikcyjnych stowarzyszeń, w większości klubów sportowych i wyłudzili co najmniej 5 mln zł z funduszu SAPARD. W wielu przypadkach stowarzyszenia nie posiadały siedziby i nie były wpisane do KRS więc nie miały prawa ubiegać się o dotacje. Podstawieni prezesi "stowarzyszeń" jedynie je firmowali i podpisywali odpowiednie dokumenty, umożliwiające wyłudzenie dotacji. W rzeczywistości - według prokuratury - zarządzała wszystkim trójka zatrzymanych osób i to do ich kieszeni trafiały wyłudzone pieniądze. Grożą im kary do 10 lat więzienia.
CBA, jak widać na załączonym obrazku, ma co robić w instytucjach około rolniczych i na nic się zdają coraz liczniejsze biura kontroli, audyty, programy komputerowe, cross compliance i co tam jeszcze. I chyba roboty przybędzie, jak przyjdzie do rozliczania pomocy dla powodzian. Już policja w woj. mazowieckim prowadzi dochodzenie w sprawie wyłudzeń i pojawiania się na bazarach rzeczy, jakie ludzie i instytucje dostarczyły powodzianom. Aha - na dzisiejszej, 21 czerwca br. konferencji w Krajowej Radzie Izb Rolniczych minister rolnictwa - Marek Sawicki zapowiedział wsparcie finansowe na odbudowę po powodzi - do 300 tys. zł na gospodarstwo w ramach nowego działania w ramach PROW, coś na wzór modernizacji gospodarstw. Oj będzie o co zabiegać. Pytanie - kto na tym zarobi?