Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Upadła propozycja ochrony rynku UE przed nieuczciwymi praktykami handlowymi

25 listopada 2014
Fiaskiem zakończyły się w piątek negocjacje w sprawie przepisów mających pomóc Unii Europejskiej w walce z nieuczciwymi praktykami handlowymi.
Kraje Unii nie porozumiały się ws. propozycji ułatwiającej nakładanie wyższych ceł na państwa stosujące subsydia i ograniczające dostęp do surowców.

"Część Rady (państw członkowskich - PAP) postrzega środki obronne, które mogłyby być użyte, jako formę protekcjonizmu, mogącego narazić na niebezpieczeństwo handel w Europie" - powiedział na konferencji prasowej po piątkowym spotkaniu ministrów odpowiedzialnych za handel wiceszef resortu rozwoju gospodarczego Włoch Carlo Calenda. Rzym w tym półroczu przewodzi pracom UE.

Jak podkreślił, kraje unijne mające odmienne zdanie postrzegają te propozycje jako instrumenty, które UE powinna mieć w swoim arsenale, by bronić się przed nieuczciwymi praktykami handlowymi.

Unijne instrumenty ochrony handlu nie były rewidowane od 1995 r., a od tego czasu w handlu międzynarodowym zaszły znaczące zmiany. KE, która przedstawiła propozycje w tej sprawie w ubiegłym roku, podkreślała, że reforma jest konieczna, aby odpowiedzieć na rzeczywistość gospodarczą.

W odróżnieniu od wielu państw świata, m.in. USA, Chin czy Rosji, system postępowań antydumpingowych i antysubsydyjnych jest w UE bardzo liberalny. UE analizując konkretny przypadek subsydiowanych towarów nie patrzy na niego tylko z perspektywy producentów podobnych dóbr w Europie, ale też konsumentów, dystrybutorów czy sieci handlowych. Innymi słowy nawet jeśli cło na jakiś towar miałoby pomóc grupie producentów w UE, to w świetle obecnych przepisów nie zostanie ono wprowadzone, jeśli miałoby niekorzystny wpływ np. na importerów.

UE nie nakłada też, jak to robi większość państw na świecie, ceł odpowiadających wysokości subsydiów (czyli z perspektywy UE zakazanej pomocy państwowej), tylko dopasowuje je do takiego poziomu, by producenci europejscy nie ponosili strat.

Wprawdzie w propozycji KE nie wspomniano wprost o Chinach, ale kraj ten wielokrotnie był krytykowany za subsydiowanie handlu oraz sztuczne ograniczanie eksportu swoich zasobów metali ziem rzadkich wykorzystywanych w zaawansowanej technologicznie produkcji, m.in. broni, nowoczesnych telefonów komórkowych i elektrowni wiatrowych. Chiny zaspokajają ok. 95 proc. światowego zapotrzebowania na ten surowiec.

Państwa mające metale ziem rzadkich stosują nielegalne z punktu widzenia UE metody ich zatrzymania u siebie, np. utrudniając eksport, żeby zapewnić je po niższych cenach swoim producentom. Przez to producenci unijni są mniej konkurencyjni, np. w stosunku do chińskich.

Dlatego KE zaproponowała w kwietniu 2013 r. nowe przepisy, które przewidywały np. nakładanie wyższych ceł ochronnych, jeżeli rząd jakiegoś państwa pomaga swoim firmom, zapewniając im tańsze surowce lub subsydiując je w inny sposób.

Państwa UE podzieliły się w sprawie tej propozycji na liberalne i protekcjonistyczne. Polska opowiadała się za przyjęciem propozycji KE, podobnie jak np. Francja. Z kolei liberalne kraje, takie jak Szwecja czy Wielka Brytania, były przeciwne. W konsekwencji w piątek nie udało się zebrać odpowiedniej większości i propozycja KE upadła.

Na piątkowym posiedzeniu ministrów UE odpowiedzialnych za handel nie osiągnięto też postępu ws. propozycji dotyczącej zamówień publicznych. Nowe przepisy miały wzmocnić pozycję UE w rozmowach z krajami, które stosują różnego rodzaju bariery w tej materii.

KE chciała, by firmy z państw, które nie dają możliwości startowania w przetargach publicznych przedsiębiorstwom z UE, miały zamknięty dostęp do rynku unijnego.

Propozycja w tej sprawie została przedstawiona w 2012 r., jednak do tej pory nie udało się jej przyjąć ze względu na różnice wśród państw członkowskich. Komisja chciała wywrzeć nacisk na Chiny i inne kraje, które utrudniają albo uniemożliwiają dostęp firm unijnych do swoich zamówień, chociaż same mają swobodę startowania w przetargach w UE. KE liczyła, że w ten sposób wymusi wzajemne otwarcie rynków.

Projekt przewiduje, że w przypadku przetargów publicznych o wartości co najmniej 5 mln euro KE na wniosek organu zamawiającego mogłaby wykluczyć z możliwości składania ofert firmy z kraju stosującego praktyki protekcjonistyczne.

Według wyliczeń KE na świecie tylko jedna czwarta rynku zamówień publicznych jest otwarta na konkurencję międzynarodową. Ograniczenia stosowane przez partnerów handlowych dotykają sektory, w których UE jest wysoce konkurencyjna, takie jak budownictwo, transport publiczny, branża wyrobów medycznych, energetyka i przemysł farmaceutyczny.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę