W ,,Rzeczpospolitej'' Edward Bajko, szef Spomleku, twierdzi, że rynki krajów, które stać na importowanie żywności, są już zdobyte przez globalnych graczy. Wejście tam wiąże się więc z wypchnięciem kogoś innego, co jest możliwe, ale głównie za sprawą niskich cen. Co więcej, Do tego taka strategia nie gwarantuje sukcesu, bo istnieje też przecież przywiązanie konsumentów do konkretnej marki i typu produktów.
W ciągu miesiąca od wprowadzenia embarga przez Moskwę ceny tzw. mleka przerzutowego zmalały o ok. 35 proc. - mówi Edward Bajko, szef Spomleku. Rosyjskie embargo zbiera już żniwo na rynku mleka w Polsce. Zdaniem prezesa wysokie ceny skupu w połączeniu z niższymi kosztami zakupu pasz sprawiły, że w ostatnich dwóch latach znacznie wzrosła produkcja mleka w Polsce. Do jej zwiększania zachęcał rolników także bliski koniec limitowania produkcji w Unii Europejskiej (kwoty zostaną zniesione od 1 kwietnia 2015 r. - red.). Można było więc spodziewać się, że będziemy mieli w tym roku nadwyżkę produkcji. Embargo rosyjskie sprawi, że jej skala będzie jednak znacznie większa. Ceny zaczęły już gwałtownie maleć. Ich spadek mógłby zatrzymać skup interwencyjny, który pozwoliłby na zdjęcie nadwyżki produktów mleczarskich.
Czy odbije się to na wynikach firmy? Zdaniem prezesa Spomleku prawdopodobnie firmie uda się sprzedać więcej produktów niż w ubiegłym roku. Jednak ze względu na niższe ceny szef Spomleku będzie zadowolony, jeżeli uda się utrzymać ubiegłoroczny poziom przychodów, czyli prawie 700 mln zł. Jego zdaniem utrata rynku rosyjskiego jest tym bardziej bolesna, że można było tam uzyskać wysokie marże.