Transporty śmierci - tak mówi się w Europie o samochodach z Polski przewożących konie do zachodnich rzeźni. Zwierzęta są w kraju transportowane wbrew wszelkim regułom postępowania z żywym inwentarzem.
Przewóz zwierząt od lat jest w Polsce zaniedbywanym problemem. Bydło, trzodę chlewną i drób wiezie się na rzeź w warunkach urągających wszelkim normom. Zwierzęta transportowane są w brudnych samochodach z dziurawymi podłogami i w nadmiernym zagęszczeniu. Wiele z nich pada w czasie transportu.
Towarzystwa opieki nad zwierzętami biją więc na alarm; od lat też prowadzą akcję wykupywania koni z transportów śmierci.
O stanie samochodów przewożących zwierzęta już kilka lat temu pisywała Najwyższa Izba Kontroli. Ale do dziś niewiele się zmieniło. Spora część firm transportowych w ogóle nie przejmuje się zapewnieniem zwierzętom odpowiednich warunków. Co gorsze, także inspekcja weterynaryjna - jak alarmuje NIK - niezbyt rzetelnie kontroluje przewóz zwierząt.
Zaniedbań tych nie można jednak tłumaczyć brakiem odpowiednich przepisów. Normy są, tyle tylko że mało kto się nimi przejmuje, bo spełnienie wymogów to oczywiście dodatkowe koszty.