Pomimo suszy i spadku plonów ceny produktów żywnościowych nie tylko nie rosną, ale już drugi miesiąc z rzędu maleją, co w efekcie przekłada się na niski poziom inflacji. Jak podał GUS, wskaźnik ten liczony rok do roku wyniósł w lipcu 0,8 proc. i był mniejszy o 0,4 proc. niż w czerwcu.
Dane GUS zaskoczyły analityków, którzy wcześniej prognozowali (w ankiecie przeprowadzonej przez PAP), że inflacja w lipcu wzrośnie do 1 proc., i sukcesywnie będzie szła w górę, by na koniec roku osiągnąć poziom 1,6 proc. Stało się inaczej, głównie za sprawą cen żywności, taniejącej drugi miesiąc z rzędu.
Mamy suszę, rolnicy zapowiadają spadek plonów, teoretycznie wszystko więc przemawia za wzrostem cen żywności. Tymczasem, produkty rolne tanieją. Informacja o lipcowej inflacji wyraźnie pokazuje, jak niska jest siła nabywcza Polaków. Pieniądze wydajemy bardzo oszczędnie, bo nasze pensje nie rosną. Producenci nie mogą podnosić cen, jeśli chcą znaleźć nabywców - mówi Piotr Chwiejczak, analityk banku BPH PBK.
Widać to wyraźnie na przykładzie produktów pierwszej potrzeby, a więc żywności. Jak podaje GUS produkty rolne potaniały w lipcu łącznie o 2,1 proc., ale w przypadku warzyw ceny poleciały w dół aż o 22,6 (w tym najbardziej ogórków o 40,7 proc. i pomidorów o 32,9 proc.). W lipcu mniej płaciliśmy również za owoce (o 5,2 proc.), a także mleko, sery i jaja (o 0,4 proc.). Podrożało natomiast pieczywo - o 0,4 proc. oraz mięso wołowe i tłuszcze roślinne - po 0,3 proc.
Żywność na pewno zacznie wkrótce drożeć, ale będzie to proces bardzo powolny. Chociaż z powodu suszy spadnie podaż produktów rolnych, to jednak popyt będzie utrzymywał się na stałym, niskim poziomie. O wysokości cen wciąż będą decydować konsumenci, a ci, jak na razie, nie są skłonni do wydawania pieniędzy - mówi Piotr Chwiejczak.
Po czwartkowych danych GUS Ministerstwo Finansów obniżyło swoją prognozę inflacji na ten rok do 1,4-1,5 proc. Resort zakłada, że wskaźnik ten liczony w sierpniu utrzyma się na takim samym poziomie jak w lipcu.
Niski poziom cen w lipcu skłonił również do rewizji swoich prognoz niezależnych ekonomistów. Również oni przewidują, że inflacja na koniec roku wyniesie nie więcej niż 1,5 proc.