Możemy zapłacić miliony euro kary za to, że nie dbamy o przyrodę. Zamiast chronić najcenniejsze obszary, chcemy budować na nich drogi - alarmuje "Metro".
Ministerstwo Środowiska przygotowało właśnie swoją propozycję projektu "Natura 2000". To spis inicjatyw w ochronie przyrody, których przeprowadzenia wymaga od wszystkich państw członkowskich Komisja Europejska. To m.in. dbanie o najcenniejsze obszary danego kraju.
Owszem, nasi urzędnicy wysłali już swój projekt do Brukseli, ale się z tym spóźnili, co nie pozostanie bez konsekwencji. Gorzej jednak, że w dokumencie nie ma terenów, które są ostoją dla najcenniejszych gatunków roślin i zwierząt. Ekolodzy biją na alarm. Nie dość, że rejony te nie będą objęte ochroną, to planuje się już na nich inwestycje!
Chodzi o Łęgi Odrzańskie, gdzie buduje się już stopień wodny Malczyce; Nieszawską Dolinę Wisły, gdzie ma powstać tama i zbiornik; Puszczę Knyszyńską i Augustowską (ma tamtędy biec droga S-8) oraz Ostoję Warmińską (droga S-22).
- Ta ostatnia rządowa propozycja nie wstrzyma trwającej już procedury o naruszenie europejskiego prawa ochrony przyrody. Możemy zapłacić gigantyczne kary sięgające milionów euro - mówi Anna Piekut z organizacji WWF Polska. Już w kwietniu Komisja Europejska straciła cierpliwość i wysłała do Polski oficjalne ostrzeżenie, bo nasi urzędnicy ociągali się z wytyczeniem chronionych obszarów.
Jednak część projektu, którą właśnie wysłali (reszta ma trafić do Brukseli w styczniu i marcu) ma według ekspertów błędy. Przykład: - Przedstawione przez ministerstwo wyliczenia pokrycia kraju specjalnymi obszarami ochrony siedlisk są nieprawidłowe. Podawana liczba 5,4 proc. wynosi w rzeczywistości 4,5 proc. powierzchni Polski - mówi Magdalena Makles, kierownik projektu "Natura 2000" w WWF Polska. Pod tym względem jesteśmy daleko za Hiszpanią (23,5 proc.), Grecją (20,9 proc.) czy Holandią (18,1 proc.), dużo poniżej średniej europejskiej - 12 proc.
Co ciekawe, według unijnych zasad rządowemu projektowi towarzyszy lista opracowana przez ekspertów z pozarządowych organizacji. Polską przygotowało 200 specjalistów, a przedstawiciele Komisji Europejskiej uznali, że jest ona najlepszym tego typu opracowaniem w historii UE! Dlaczego więc urzędnicy nie posłuchali ekspertów?
Sławomir Mazurek, rzecznik prasowy ministra środowiska, nie chciał z "Metrem" o tym rozmawiać. Zamiast tego przysłał pismo, w którym zapewnił, że projekt "Natura 2000" jest priorytetem rządu. Ekolodzy już zapowiadają, że nie popuszczą rządowi i będą swoje racje przedstawiać bezpośrednio w Brukseli.