Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Tak jak w Unii - Owocowy rynek

23 listopada 2007
Dziś mówić będziemy o owocach - smacznych, zdrowych, ale w tym roku niestety - wyjątkowo drogich. Polska od lat znajduje się w europejskiej czołówce ich producentów. Niestety, wciąż kuleje u nas organizacja tego rynku. W krajach dawnej 15-tki rynek owoców zaczęto porządkować już w latach 60-tych. Dziś zachodnioeuropejski rolnik nie ma problemów ze zbytem, np. jabłek. Kiedy rynek ten będzie wyglądał u nas tak, jak w krajach „starej” Unii?

Unia Europejska

Podstawą zorganizowanego rynku owoców i warzyw Unii Europejskiej jest grupa producentów. To od niej rolnik dowiaduje się, czego i ile ma produkować, jakie są wymagania jakościowe odbiorcy i jak przygotować owoce do handlu. To przez nią sadownik sprzedaje swój towar i zaopatruje się w środki do produkcji. To przez nią także może uzyskać unijne wsparcie w ramach wspólnej organizacji rynku, bo nie dostanie go w formie dopłat bezpośrednich, tak jak np. producenci zbóż. Członkostwo w grupie nie zamyka drogi do uzyskania środków na inwestycje w gospodarstwie z funduszy strukturalnych.

Obecnie najsilniejsze organizacje producentów rolnych - w tym sadowników - są w Belgii, Holandii, Hiszpanii i Francji. W krajach tych większość farmerów współpracuje właśnie w grupach. A udział organizacji producentów w rynku waha się w zależności od branży w granicach od 25 do 80%. Wspólne działanie rolników europejskich jest promowane w zatwierdzonej przez Brukselę reformie rynku owoców i warzyw. Praktycznie wszystkie zapisy w niej zawarte dotyczą właśnie grup producentów. I to one mogą liczyć na największą pomoc. Przepisy wchodzą w życie 1 stycznia przyszłego roku.

Odwiedzamy największy kompleks sadowniczy Europy Środkowej, który znajduje się w okolicach Hamburga. Gościmy w „Altes Land”, czyli w starym kraju. Nazwa tego regionu pochodzi od gwarowego określenia „Olland” i wiąże się z zasiedleniem tych terenów przez holenderskich mnichów.

Niemcy

Dziś po Holendrach pozostały tylko pomniki i sady. Dzięki żyznym glebom w delcie Łaby rozwinęło się wydajne rolnictwo. Ponad 14 tysięcy hektarów sadów z przewagą jabłoniowych i częściowo czereśniowych – tworzy zaplecze owocowe dla przemysłowego Hamburga. „Altes Land” charakteryzuje ścisła zabudowa wsi i ciągnące się, nieco skryte za domami - hektary sadów. Latem słychać tu huk armatek gazowych. Odgłosy eksplozji, które wiatr niesie wiele kilometrów od wsi mają odstraszać ptactwo od drzew czereśniowych. Ale to już raczej tylko tradycja, bo dziś w tych nowoczesnych sadach owoce chronią specjalne siatki rozpostarte nad koronami drzew. Zabezpieczają one także przed gradobiciem. Właśnie w tym regionie swoje gospodarstwo prowadzą państwo Ina i Jörn Dehmelowie.

Jörn Dehmel Mittelnkirchen, Niemcy: „Gospodarujemy na 24 hektarach, dominującą uprawę stanowią owoce pestkowe, których mamy 20 hektarów, samych czereśni ok. dwóch hektarów. Uprawiamy także jabłka. Głównie odmiany Elstar, Jonagold, Jonagored i nowych odmian – Braeburn czy Topaz. Absolutnym hitem jest wyhodowana ze znanej odmiany Pinova – Ewelina, bardzo popularna na naszym rynku. W tym roku wprowadziliśmy pewne zmiany. Skupiliśmy się mianowicie na ekologii w naszym gospodarstwie. I mamy nadzieję, że dzięki temu zdobędziemy nowe rynki.”

W produkcji ekologicznej jednym z najtrudniejszych zadań jest nawożenie, a także ochrona roślin. Aby ograniczyć występowanie chorób, konieczne jest nasadzanie odpornych odmian, bo możliwości stosowania chemicznych oprysków są minimalne. Duże zagrożenie w prowadzeniu sadu metodą ekologiczną stwarzają także szkodniki. Państwo Dehmelowie trochę zaryzykowali, ale takie są dziś wymogi konsumentów. Na razie są w okresie przestawiania gospodarstwa i przede wszystkim monitorują szkodniki drzew owocowych. A jest o co powalczyć. Przy uprawie bez chemii będą otrzymywać 500 euro na hektar rocznie. Poza tym za ekologiczne jabłka czy czereśnie uzyskają wyższe ceny.

Jörn Dehmel Mittelnkirchen, Niemcy: „Nie jesteśmy zorganizowani w żadnej grupie producenckiej. Nasze produkty rozprowadzamy przez rynek hurtowy. W gospodarstwie magazynujemy i sortujemy owoce. Nie mamy podpisanych żadnych umów, ale nasze kontakty biznesowe funkcjonują już 30 – 40 lat. Stworzyliśmy też kanał sprzedaży bezpośredniej - zaopatrujemy małe sklepy i sklepiki wiejskie, także w regionie dość odległego Hanoweru.”

Na początku lat 90-tych w sadzie zainstalowano urządzenia do nawadniania. Jest zbiornik zasilany przez pobliską rzekę, są też siatki ochronne, ale nie na całej powierzchni. W tym roku wiosną nie wystąpiły tu przymrozki, ale bywały lata kiedy, np. grad niszczył 60% owoców.

Jörn Dehmel Mittelnkirchen, Niemcy: „Cała instalacja zapewnia nam udane plony, zabezpiecza przed skutkami przymrozków. Jabłka są dorodniejsze i lepszej jakości. Niestety koszty budowy i zakupu aparatury są bardzo wysokie, bo około 30 tys. euro, plus 5-6 tys. euro na hektar za zamontowanie pomp.”

Poniesione nakłady już się zwróciły. Poza tym przy budowie instalacji można skorzystać z jednorazowej subwencji. Unia dopłaca także do 20% kosztów inwestycji typu budowa chłodni, magazynów, nie wspiera natomiast samej produkcji owoców.

Jörn Dehmel Mittelnkirchen, Niemcy: „Czujemy respekt przed konkurencją sadowników z Europy Wschodniej, bo oni też inwestują i mogą produkować z pewnością taniej niż my w Niemczech. Jednak z drugiej strony, jeśli się chce zaistnieć w dużych sieciach handlowych trzeba mieć dobrą logistykę i wiele lat doświadczeń w tym biznesie.”

Zdaniem ekspertów - w tym roku w Polsce zbiory owoców będą najmniejsze od 10 lat. Przyczyną - wiosenne przymrozki. Dlatego konieczne jest opracowanie programu dostosowania naszego sadownictwa do zmian klimatycznych, które wpływają na wielkość i jakość zbiorów.

Polska

Zdaniem wielu naukowców za kilkadziesiąt lat klimat północnej Europy, będzie podobny do panującego obecnie w południowej części naszego kontynentu. Z ociepleniem klimatu wiąże się przyspieszenie wegetacji roślin, a także wyższe plony i dorodniejsze owoce, ale też - niestety - rozwój różnych szkodników. Skutki związane ze zmianą klimatu mogą być coraz częstsze, mogą powodować ogromne zniszczenia w sadach - tak, jak np. w tym roku wiosenne przymrozki. W związku z tym konieczne jest zabezpieczenie się przed katastrofalnymi wpływami pogody.

Jak na razie można uniknąć - skutków suszy stosując nawadnianie, skutków przymrozków - instalując deszczownie i urządzenia podgrzewające lub mieszające powietrze, np. wiatraki. Przy niewielkim mrozie skuteczne może być także palenie balotów ze słomy. Przed gradem chronią natomiast specjalne siatki, umieszczane nad koronami drzew. Bardzo wielu polskich sadowników stosuje już takie zabezpieczenia, ale w obliczu tych zmian klimatycznych powinny być one bardziej powszechne. Są to drogie inwestycje które, mogą powodować wzrost kosztów produkcji, natomiast zdaniem ekspertów - wzrost cen skupu jest mało prawdopodobny. Dlatego takie inwestycje trzeba dobrze rozważyć.

Największym zagłębiem owocowym w Polsce są okolice Grójca i Warki. Właśnie koło Warki - w Magierowej Woli od kilkunastu lat gospodarstwo sadownicze prowadzą państwo Sławomira i Dariusz Kurachowie.

Wraz z pojawieniem się unijnych funduszy, jeszcze przed wstąpieniem Polski do Unii - sadownicy chętnie korzystali z dostępnego wówczas programu Sapard. Pan Dariusz zainwestował wtedy w budowę deszczowni, kupił też kilka nowoczesnych urządzeń, ułatwiających prace w gospodarstwie sadowniczym. W tym roku niestety tylko z niektórych części sadu udało się zebrać owoce. Co prawda majowe przymrozki pokonano, bo jest już deszczownia. Ale po przymrozkach przyszło gradobicie. Kilkuminutowe opady uszkodziły większość owoców.

W tym roku Państwo Kurachowie w przechowalni zgromadzili zaledwie kilkadziesiąt skrzynek jabłek. Ale ten rok dobitnie pokazał, że ten kto chce mieć plony musi inwestować nie tylko w urządzenia, ale również w nowe nasadzenia. Na szczęście przy obecnych odmianach i technologii produkcji, koszty zwracają się już po czterech latach.

Dawniej nikomu nie przyszło by do głowy, by karczować 12-letni sad. Bowiem dopiero po dziewięciu latach owocowania, sad przynosił oczekiwane plony i zyski. Dawniej głównym odbiorcą był tylko rynek wschodni. Dziś polskie owoce trafiają nie tylko tam. Ale droga polskiej produkcji sadowniczej na rynek europejski do łatwych nie należała. Zmiany zaczęły następować w połowie lat 90-tych, a wymusił je wolny rynek, na którym pojawiły się owoce z importu. Dorodne, ładnie opakowane bardziej przyciągały konsumentów niż polskie sprzedawane z drewnianej skrzynki.

Dlatego nasi sadownicy stanęli przed trudnym wyborem, albo karczować sady, albo inwestować w sadowniczy biznes. Zaczęły się pojawiać chłodnie, przechowalnie z kontrolowaną atmosferą, wydłużył się też sezon sprzedaży owoców. Szybko jednak okazało się, że działanie w pojedynkę na sadowniczym rynku nie ma już racji bytu. Eksperci bili na alarm - konieczne jest zrzeszanie się producentów w grupy. Niestety dość długo trwały prace legislacyjne, ale w końcu w roku 2000 uchwalono ustawę o organizacji rynku owoców i warzyw oraz o grupach producentów rolnych. Ale zaraz po uchwaleniu dwóch ustaw producenci i eksperci okrzyknęli je legislacyjnymi bublami.

Dopiero po wprowadzonych zmianach rolnicy zaczęli zrzeszać się w organizacje. Dziś w Polsce mamy ponad 200 grup, z tego najwięcej na rynku owoców i warzyw, bo aż 85. Do jednej z takich organizacji należą także państwo Kurachowie. Niestety bycie w grupie nie uchroniło ich przed tegoroczną klęską. A marzenia o rozbudowie domu muszą poczekać. Państwo Kurachowie mają nadzieję, że w przyszłym roku aura będzie łaskawsza i uda się dokończyć rozbudowę domu. Podsumowanie

Sezon zbioru owoców powoli dobiega końca. Czas więc na wstępne podsumowanie. Ostatnie dwa lata były dla polskich sadowników pomyślne, niestety ten rok – mimo bardzo wysokich cen owoców - taki nie będzie. Bo zbiory, np. jabłek będą niższe od ubiegłorocznych niemal o połowę. Narzekają sadownicy, konsumenci, narzeka też przemysł. Czy jest na to jakieś lekarstwo?

Dziś staraliśmy się podsunąć państwu kilka recept. A wszystkie środki rozpoczynają się od litery „u”- Unia, ubezpieczenia i urządzenia. Dobry pomysł, konsekwentna realizacja i... sukces promocji gwarantowany. Niezły pomysł – naszym zdaniem - zrodził się w jednej z francuskich winnic. Może warto go nawet skopiować?


POWIĄZANE

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...

Świadczenie 500 plus, a od początku 2024 roku podwyższone do 800 plus, wypłacane...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę