W Sejmie rozpoczęły się prace nad przepisami, mającymi uporządkować dziki rynek telemarketingu, informuje "Dziennik Polski". Z działaniami telemarketerów ma do czynienia każdy z nas. Niektórzy odbierają dziennie po kilka telefonów z ofertami błyskawicznej pożyczki, nowej komórki, "superszybkiego internetu" lub prezentacji urządzenia, które "w każdej kuchni jest niezbędne".
Posłowie chcą skorzystać ze sprawdzonych kanadyjskich wzorców. - Jeżeli ktoś będzie chciał, by telemarketerzy do niego dzwonili, to wyrazi na to zgodę i jego numer trafi do ogólnopolskiej bazy danych. Dzwonienie z ofertami do osób, które sobie tego nie życzą, będzie natomiast zagrożone wysokimi grzywnami, wyjaśnia pos. Tadeusz Aziewicz (PO), były prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jak mówi, są już gotowe założenia projektu nowej ustawy. - Trzeba zdążyć przed końcem kadencji parlamentu, bo dłużej nie można tej sytuacji tolerować.
Ale i teraz nie jesteśmy całkowicie pozbawieni narzędzi do walki z natrętnymi telemarketerami. Jak tłumaczy Przemysław Zegarek, prawnik specjalizujący się w ochronie danych osobowych, każda z dzwoniących do nas z jakąś ofertą osób ma obowiązek udzielić informacji na temat administratora bazy danych, z której wzięła nasz numer. Wówczas możemy wysłać tradycyjny list lub e-mail do tej instytucji czy firmy, pisząc: "Na podstawie art. 32 ust. 1 pkt 6 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych domagam się zaprzestania przetwarzania moich danych osobowych i usunięcia ich z bazy danych".
Jeżeli zlekceważą nasze pismo, osoba, która za to odpowiada, może na rok trafić do więzienia. Przypadki łamania naszego prawa do prywatności należy zgłaszać do głównego inspektora ochrony danych osobowych.