Minister Marek Sawicki znalazł sposób, by przyspieszyć wypłaty dla rolników z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, ale minister Jan Rostowski ostrzega, że jest to niezgodne z unijnym prawem i grozi Polsce karami finansowymi.
Od kilku dni iskrzy na linii Ministerstwo Finansów - Ministerstwo Rolnictwa - dowiedziała się "Gazeta". Chodzi o akredytację dla ARiMR na wprowadzenie programu rozwoju obszarów wiejskich na lata 2007-13. Program wciąż nie ruszył, bo nie działała system informatyczny. By Agencja mogła wypłacać rolnikom pieniądze, musi dostać akredytację Ministerstwa Finansów, a wcześniej poddać się audytowi firmy doradczej KPMG.
Ponieważ dopłaty dla rolników leżą i nie wiadomo, kiedy system komputerowy zostanie uruchomiony, minister rolnictwa wymyślił, że wystąpi o akredytację na ręczną obsługę wypłat rolników. Przed tygodniem pisaliśmy o tym, że szefowie ARiMR próbowali przekonać dyrektora Mirosława Propego z firmy KPMG, by zgodził się akredytować taką właśnie obsługę wniosków. Bez rezultatu.
Teraz - jak się dowiedzieliśmy - Marek Sawicki wpadł na nowy pomysł, by przyspieszyć pracę Agencji. Napisał do prezesa Dariusza Wojtasika czterostronicowy list, w którym przekonuje go, że ARiMR nie ma obowiązku akredytacji nowego PROW 2007-13. Musi tylko wykonywać polecenia jednostki zarządzającej, czyli resortu rolnictwa.
List dotarł do Agencji przed tygodniem. I ktoś musiał o nim donieść ministrowi finansów, gdyż w środę minister Rostowski wysłał do ministra Sawickiego swoje pismo. Przypomina w nim, że po pierwsze, to on powinien być pierwszym adresatem takich pomysłów Sawickiego jak unikanie akredytacji. Po drugie, że polityka, jaką stosuje minister rolnictwa, naraża Polskę na kary finansowe ze strony Unii.
Na koniec minister Rostowski w stanowczym tonie prosi Sawickiego o zmianę stanowiska i ostrzega, że jeśli to nie nastąpi, to sprawa trafi w trybie pilnym na forum Rady Ministrów.