Spółki wodne plajtują lub zawieszają działalność. Już kilkadziesiąt hektarów użytków na Dolnym Śląsku nie jest meliorowanych. Teraz niewielka nawet powódź może poważnie zagrozić uprawom. A efekty w niektórych gminach już widać po ulewnych deszczach.
Teren Dolnego Śląska położony jest w niecce. Przed wojną Niemcy regularnie drenowali grunty. Dziś w niektórych miejscach od lat nikt nie przeprowadza konserwacji.
Urzędnicy odsyłają pisma tłumacząc, że nie ma funduszy. W niektórych gminach rolnicy czekają na oczyszczenie rowów melioracyjnych po dwadzieścia lat. Niektórzy sami biorą się do pracy. Nie chcą jednak płacić składek na spółki wodne. Po ostatnich wichurach jest dużo pracy do wykonania. Samorządowcy i rolnicy z okolic Wrocławia znaleźli receptę:
Co roku gminy przeznaczają coraz więcej pieniędzy na składki dla spółek wodnych. Ale to wciąż za mało. Właściwa konserwacja rowów jest konieczna bo ponowne uprawianie pól, w których naruszono gospodarkę wodną nie jest możliwe przez wiele lat.