Anomalie pogodowe, jakie nawiedziły nasz kraj w tym roku, a także susza z roku 2006 pokazują, że funkcjonowanie gospodarstwa rolnego bez właściwego ubezpieczenia upraw może być praktycznie niemożliwe.
Pogarszające się z roku na rok warunki klimatyczne w Polsce, przy jednoczesnym wzroście opłacalności produkcji rolnej na skutek pieniędzy napływających do nas z Unii Europejskiej oraz znowelizowana ustawa o dopłatach do ubezpieczeń rolnych i zwierząt gospodarskich pozwalają sądzić, że w najbliższej przyszłości grono rolników korzystających z ubezpieczenia na pewno się powiększy.
Ustawa nakłada bowiem na rolników obowiązek ubezpieczenia od 1 lipca 2008 przynajmniej połowy swoich upraw. W myśl nowego prawa dotowane w 50% przez państwo ubezpieczenia będzie można zawrzeć na wypadek kilku najważniejszych ryzyk, w tym suszy. Wypłata odszkodowania będzie jednak dokonana w przypadku, kiedy straty w plonie głównym wyniosą co najmniej 30 %.
Są to zatem ubezpieczenia od ryzyk o charakterze katastrofalnym. W tym sensie nie zapewniają one pełnej ochrony rolnikom i dlatego nie mogą zagrozić ubezpieczeniom oferowanym na warunkach komercyjnych.
- W zależności od potrzeb klientów będziemy więc oferowali zarówno ubezpieczenia z dopłatami jak i te, które w swoim zakresie obejmują szerszą skalę odpowiedzialności. W przypadku gradobicia nasza firma w ubezpieczeniu komercyjnym wypłaca odszkodowanie już przy 8% ubytku plonu, w przypadku szkody całkowitej odszkodowanie wynosi 95% sumy ubezpieczenia i jego wypłata nie jest uzależniona od terminu wystąpienia szkody – mówi Bernard Mycielski, Concordia Polska TUW.
W proponowanych w ustawie zmianach uprawy mogą zostać objęte ubezpieczeniem z dopłatą z budżetu także na wypadek suszy. Właśnie to ryzyko budzi uzasadnione zastrzeżenie firm ubezpieczeniowych. Jeśli bowiem powtórzy się sytuacja z roku 2006, to z uwagi na niski poziom ustalonych składek, mogą one samodzielnie nie sprostać wypłatom odszkodowań. W takim wypadku pomocą powinno służyć państwo.
- Aby w przyszłości nie doprowadzić do sporów między rolnikami i firmami ubezpieczeniowymi musimy opracować precyzyjną procedurę likwidacji tych szkód. Przyjęta metoda powinna być równie skuteczna jak te stosowane przez naszą firmę w przypadku szkód wyrządzonych na skutek gradobicia czy wiosennych przymrozków – mówi Mycielski.
Straty spowodowane na skutek działań przyrody - nawet mniejsze niż 30%, kiedy to należne będzie odszkodowanie w przypadku zawarcia umowy ubezpieczenia z dopłatami z budżetu państwa, mogą sięgać nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Dlatego rolnicy powinni uwzględnić najczęstsze ryzyka na jakie narażone są ich uprawy i zastanowić się nad zawarciem dodatkowych ubezpieczeń, które są w stanie zapewnić im dodatkowy wymiar bezpieczeństwa.
6414782
1