Senat - wbrew protestom kolejarzy - ograniczył dotację dla PKP. Związki liczą, że Sejm to zmieni. A jeśli nie? O strajku generalnym jakby ciszej.
Tuż przed Bożym Narodzeniem Sejm zażegnał spór kolejarskich związków z rządem, przeznaczając 550 mln zł dotacji budżetowej na przewozy regionalne. Rząd oponował, bo - z zgodnie z reformą PKP - to samorządy (dzięki większemu udziałowi w podatkach PIT i CIT) mają finansować kolej regionalną. Związki obawiają się, że zabraknie im pieniędzy i lokalne pociągi będą likwidowane.
Jednak kilka dni temu senacka komisja finansów zaproponowała zmniejszenie dotacji do 192 mln zł. Związki odpowiedziały wtorkową pokojową pikietą pod parlamentem. Marszałek Senatu Longin Pastusiak zwrócił się do premiera Leszka Millera po wytyczne. Usłyszał: obowiązuje wariant "192 mln".
W środę rano emocje podgrzał szef senackiej komisji finansów Jerzy Markowski, który powiedział PAP, że - jak oświadczyli mu kolejarze - "żadne pieniądze nie są w stanie spowodować odejścia od strajku generalnego na kolei". - Horrendalna bzdura - skwitowali związkowcy. Po południu Senat przyjął poprawkę, która zmniejsza dotację na PKP z 550 do 192 mln zł oraz m.in. przekazuje 100 mln zł na służbę zdrowia. Teraz poprawka wróci do Sejmu. By ją odrzucić (i powrócić do 550 mln zł dotacji), trzeba będzie bezwzględnej większości, co - jeśli koalicja okaże się zdyscyplinowana - będzie trudne. - Poza tym, przywracając pełną dotację, posłowie zabiorą 100 mln dla służby zdrowia. Kto się odważy? - mówiły sejmowe kuluary.
Senackiemu głosowaniu przyglądało się trzech liderów związkowych. Niekorzystny dla nich wynik przyjęli bez emocji. - Gdyby dzieci senatorów dojeżdżały do szkół pociągami, senatorzy wiedzieliby, o co walczymy. Ale liczymy na mądrość Sejmu - oświadczył szef kolejarskiej "S" Stanisław Kogut. Dodał, że we czwartek związkowcy będą rozmawiać z szefami klubów sejmowych, by przekonać ich do swoich racji.
A jeśli nie przekonają, to co? Kogut odparł, że decyzja będzie podjęta za
tydzień. Zastrzegł jednak: - Jeśli zrobimy strajk generalny, złamiemy zasadę, o
którą walczymy - chronić najuboższych. Bo to pasażerowie najbardziej ucierpią na
strajku.