Przemysł spożywczy na Ukrainie żyje w ostatnich dniach aferą związaną z serami. Rosja zarzuciła ukraińskim producentom sprzedaż serów wyrabianych z użyciem olejów roślinnych i wstrzymała ich import. Służby rosyjskie zrobiły „niespodziewaną” kontrolę, ale nie potwierdziła ona ich zarzutów.
Rosyjska służba fitosanitarna „Rospotrebnadzor" przedstawiła wyniki kontroli jednego z ukraińskich zakładów produkcji serów, któremu czasowo zakazano eksportu swoich produktów do Federacji Rosyjskiej.
Po przeprowadzeniu kontroli zakładu produkcji serów „Gadiaczsyr” przedstawiciele rosyjskiej służby fitosanitarnej musieli przyznać, że kontrola nie ujawniła w zawartości serów olejów roślinnych. Eksperci rosyjscy znaleźli jednak inne mankamenty, takie jak szereg „poważnych naruszeń warunków technicznych produkcji serów”. Na dzień dzisiejszy władze Ukrainy nie otrzymały oficjalnych wyników przeprowadzonej kontroli. Nie jest także jednoznacznie powiedziane, że kontrole się nie powtórzą i kiedy zakłady ukraińskie będą mogły wznowić eksport serów do Rosji.
Przypomnijmy, że „serowa kłótnia” rozpętała się na początku stycznia 2012 r., kiedy to w rosyjskich mediach pojawiły się informacje o znacznym pogorszeniu się jakości eksportowanych z Ukrainy serów. Niedługo później na stronie internetowej rosyjskiej służby fitosanitarnej „Rospotrebnadzor" pojawił się wykaz przedsiębiorstw ukraińskich, których wyroby nie odpowiadają standardom kraju. I import serów z Ukrainy został ograniczony.
Podczas badań serów, strona rosyjska wskazywała na dużą zawartość olejów roślinnych w serach produkcji ukraińskiej. Po tym wydarzeniu Ministerstwo Polityki Rolnej i Żywności Ukrainy oraz rosyjska służba fitosanitarna „Rospotrebnadzor" uzgodniły, że w najbliższym czasie zostaną przeprowadzenie dodatkowe kontrole ukraińskich zakładów. Niestety kontrole te były przekładane w czasie.