Jeśli ktoś w samochodowym bagażniku przywiezie tylko do własnego użytku genetycznie zmodyfikowane nasiona np. rzepaku, to nie popełnia przestępstwa. Zakazana jest jedynie rejestracja i wprowadzanie do obrotu, czyli po prostu sprzedawanie roślin GMO. Takie oświadczenia padły z ust przedstawicieli resortu rolnictwa na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa 19 listopada br., posiedzeniu poświeconemu nasiennictwu.
Zdaniem ministerialnych urzędników wprowadzenie nawet w rozporządzeniach zakazu upraw roślin GMO nie rozwiązuje problemu. Żeby skutecznie egzekwować ten zakaz trzeba by stworzyć cały system nadzoru i kontroli. Próbowano wspólnie z resortem środowiska znaleźć przepis dotyczący ochrony środowiska, który pozwoliłby taki zakaz wprowadzić i nie znaleziono. Dlatego urzędnicy w resorcie rolnictwa naprędce wymyślili przepisy dotyczące koegzystencji, czyli sąsiadowania rolniczych roślin GMO z roślinami niezmodyfikowanymi. Resort rolnictwa opracował system nadzoru i jego opis wprowadzono do projektu ustawy "Prawo o organizmach modyfikowanych genetycznie" i projekt ten został już przyjęty przez Rade Ministrów. W projekcie tym przewiduje się możliwość tworzenia stref wolnych od GMO i wprowadzanie zakazu upraw przez ministra rolnictwa.
Dyskusja o GMO toczyła się w Sejmie w przeddzień zapowiedzianej na dziś demonstracji organizacji skupionych wokół Koalicja "Polski wolnej od GMO", która domaga się odrzucenia projektu nowej ustawy o GMO. Zdaniem działaczy ustawa otwiera Polskę na komercyjne uprawy GMO. Ekolodzy skupieni wokół Koalicji domagają się natychmiastowego wprowadzenia zakazu na uprawę kukurydzy MON810.