Rząd chce jak najszybciej przenieść do polskiego prawa nowe unijne zapisy dotyczące zakazu upraw roślin GMO. "Będziemy chcieli spróbować to zrobić jeszcze w bieżącej kadencji parlamentu" - powiedział w środę posłom z sejmowej komisji wiceminister Piotr Otawski.
"Jak najszybciej będziemy chcieli skorzystać z możliwości, które daje dyrektywa, i transponować je do krajowego porządku prawnego" - zapewnił podsekretarz stanu w ministerstwie środowiska, Piotr Otawski, na środowym posiedzeniu sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, poświęconemu nowelizacji ustawy o GMO.
Jak poinformował, w jego resorcie rozpoczęto już związane z tym prace.
Otawski zaznaczył, że na razie problem stanowią terminy. Wskazał, iż proces legislacyjny na poziomie UE jeszcze się nie zakończył. Zmiany zostały przyjęte przez Parlament Europejski, ale musi je jeszcze przyjąć Rada Europejska, tekst dyrektywy musi też zostać opublikowany.
Zdaniem przedstawiciela resortu środowiska nowe zapisy mogą zacząć obowiązywać w UE nawet do końca I kwartału 2015 r. Wtedy też można je będzie przenosić na polski grunt. "Z całą pewnością będziemy chcieli spróbować to zrobić jeszcze w bieżącej kadencji parlamentu" - zapewnił Otawski.
"Opozycja w pełni popiera taką sprawę" - zapewnił Jan Szyszko (PiS).
Wiceprzewodniczący sejmowej komisji ochrony środowiska Arkadiusz Litwiński (PO) zaproponował, żeby (znając projekt unijny) projekt nowelizacji polskiego prawa przygotować zawczasu. Dzięki temu w momencie, kiedy zakończą się prace legislacyjne na poziomie UE, jak najszybciej można będzie przystąpić do ich wprowadzania w Polsce. "Prawdopodobieństwo wprowadzenia istotnych zmian w dalszym procesie legislacyjnym na poziomie europejskim jest znikome" - ocenił.
Nowe unijne przepisy, które ułatwią państwom UE wprowadzanie zakazu bądź ograniczanie upraw roślin genetycznie modyfikowanych na swym terytorium, Parlament Europejski poparł we wtorek.
Nowe zasady dają władzom krajowym większą elastyczność w sprawie upraw roślin genetycznie modyfikowanych. Już w trakcie procesu autoryzacji danego gatunku GMO na szczeblu UE kraj będzie mógł wystąpić o ograniczenie zasięgu geograficznego wniosku o dopuszczenie do uprawy, tak by nie obejmował on jego terytorium. W przypadku gatunku GMO już dopuszczonego do uprawy w UE kraje będą mogły zakazać uprawy albo ograniczyć ją z powodów środowiskowych, ze względu na cele polityki rolnej czy też z powodów dotyczących planowania urbanistycznego, użytkowania terenu czy ze względów społeczno-ekonomicznych.
Z kolei państwa, w których rośliny genetycznie modyfikowane są uprawiane, muszą zadbać o to, by odmiany GMO nie "zainfekowały" terytoriów sąsiednich państw, dlatego będą zobowiązane do utworzenia stref buforowych. Przepisy muszą jeszcze zaakceptować państwa unijne.
Obecnie w UE dopuszczane są tylko te uprawy GMO, które według Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) nie stanowią zagrożenia dla ludzi, zwierząt i środowiska.
Prace nad zmianą obecnych przepisów trwały od 2010 r., kiedy KE zaproponowała nową dyrektywę. Propozycja utknęła jednak w Radzie UE, ponieważ utworzyła się mniejszość blokująca projekt. Sprawa ruszyła po kontrowersjach, które wywołał wniosek KE do państw Unii o zezwolenie na uprawę genetycznie modyfikowanej kukurydzy 1507. Dwanaście krajów, w tym Polska, oraz Parlament Europejski apelowało, by nie autoryzować tej uprawy.
5918256
1