Przyczyną zaostrzenia przez Rosję kontroli towarów z Ukrainy są zastrzeżenia do przedstawianych przez ukraińskich eksporterów świadectw pochodzenia towaru - poinformował szef rosyjskiej Federalnej Służby Celnej (FTS) Andriej Bieljaninow.
Świadectwo pochodzenia towaru to dokument potwierdzający w międzynarodowych transakcjach handlowych, że towar, którego dotyczy został wyprodukowany w kraju, z jakiego został dostarczony. Towary z Ukrainy mogą być wwożone do Federacji Rosyjskiej bez cła.
Bieljaninow, którego w sobotę cytuje dziennik "Kommiersant" wyjaśnił, że FTS ma "określone obawy" związane z wiarygodnością danych deklarowanych przez stronę ukraińską, w tym zmianą kraju pochodzenia towaru.
Od 14 sierpnia - jak podała Federacja Pracodawców Ukrainy (FRU) - wszyscy bez wyjątku ukraińscy eksporterzy zostali zaliczeni przez Federalną Służbę Celną Rosji do grupy ryzyka. Sprawiło to, iż na granicy z FR towary wwożone z Ukrainy są poddawane pełnej kontroli, łącznie z wyładunkiem, sprawdzeniem i ponownym załadunkiem. Procedura ta znacznie wydłuża czas odpraw.
Zdaniem Federacji posunięcie Rosji może doprowadzić do całkowitego zatrzymania ukraińskiego eksportu na czas nieokreślony - tygodnie, a nawet miesiące. FRU szacuje, że potencjalne straty przedsiębiorców z Ukrainy mogą wynieść 2-2,5 mld dolarów.
Z danych FTS wynika, że wartość importu z Ukrainy do Rosji w pierwszym półroczu 2013 roku wyniosła 7,8 mld USD. Prognoza na drugie półrocze zakłada wwiezienie towarów na sumę 8,5 mld dolarów. W zeszłym roku do FR z Ukrainy sprowadzono towary na sumę 27,4 mld USD.
Główne pozycje w ukraińskim eksporcie na rosyjski rynek to technika kolejowa, wyroby hutnicze, urządzenia elektryczne, wyroby chemiczne, papier, samochody, meble i artykuły spożywcze.
Eksperci ocenili ten krok strony rosyjskiej jako początek nowej wojny handlowej między Rosją i Ukrainą. W Kijowie restrykcje Moskwy uznano za karę za integrację Ukrainy z Unią Europejską. W ukraińskiej stolicy rozległy się nawet apele o całkowity bojkot rosyjskich towarów na Ukrainie.
Podczas zakończonego w sobotę w Suzdalu, 225 km na wschód od Moskwy, posiedzenia Rady Eurazjatyckiej Komisji Gospodarczej (EAKG) wicepremierzy Rosji i Ukrainy, Igor Szuwałow i Jurij Bojko zdecydowali, że szefowie służb celnych obu krajów spotkają się w poniedziałek, by zażegnać spór.
Eurazjatycka Komisja Gospodarcza jest ponadnarodowym organem regulacyjnym Unii Celnej (UC) i Jednolitego Obszaru Gospodarczego (JOG), dwóch struktur integracyjnych tworzonych przez Rosję, Białoruś i Kazachstan. Na co dzień jej pracami kieruje Kolegium, na którego czele stoi były wicepremier Federacji Rosyjskiej Wiktor Christienko. Nadzoruje je Rada, w której Rosję reprezentuje Szuwałow.
Ukraina od 1 czerwca ma status obserwatora przy Unii Celnej i Jednolitym Obszarze Gospodarczym. 1 stycznia 2015 roku na bazie UC i JOG ma powstać Eurazjatycka Unia Gospodarcza (EAUG), wspólnota wzorowana na Unii Europejskiej. Kreml liczy, że przystąpi do niej również Ukraina. Ta jednak zabiega o integrację z UE.
W piątek sytuacja na granicy rosyjsko-ukraińskiej była tematem rozmowy telefonicznej prezydentów dwóch krajów, Władimira Putina i Wiktora Janukowycza. "Nie będzie żadnej wojny handlowej z naszym największym partnerem" - przekazał po jej zakończeniu premier Ukrainy Mykoła Azarow.
Z kolei ukraiński minister rozwoju gospodarczego i handlu Ihor Prasołow poinformował, że jego kraj nie zamierza wprowadzać żadnych kontrposunięć wobec rosyjskich towarów. Minister poinformował również, że w poniedziałek Kijów zdecyduje, czy będzie zwracać się do Światowej Organizacji Handlu (WTO) z powodu problemów z eksportem do Rosji.
6280482
1