Władze w Moskwie nie planują kara dla zagranicznych firm w odwecie za zachodnie sankcje, nałożone na Rosję za jej postępowanie wobec Ukrainy - powiedział austriackiemu dziennikowi "Die Presse" główny doradca ekonomiczny Władimira Putina, Andriej Biełousow.
W opublikowanym we wtorek wywiadzie Biełousow oświadczył, że Rosja odczuwa przede wszystkim skutki tzw. miękkich sankcji, czyli zalecania firmom i bankom wycofywania się z projektów w Rosji. Dodał, że Moskwa dostrzega nerwowość nie tyle po stronie przedsiębiorstw rosyjskich, co wśród firm zagranicznych działających w Rosji.
Zapewnił zarazem, że obecnie strona rosyjska nie przygotowuje żadnych działań przeciwko tym firmom w reakcji na zachodnie sankcje.
Zdaniem Biełousowa jednym z efektów sankcji jest to, że "establishment skupił się wokół prezydenta jak nigdy przedtem". Doradca Putina powiedział też, że groźba sankcji skłoniła rosyjskie kierownictwo do bardziej intensywnych - politycznych i gospodarczych - poszukiwań nowych rynków, "przede wszystkim w Azji Południowo-Wschodniej, w Chinach".
"Die Presse" przypomniała, że Biełousow groził wcześniej, iż Moskwa zwróci się do Światowej Organizacji Handlu w razie nałożenia przez Zachód sankcji na Rosję. Doradca rosyjskiego prezydenta oświadczył na to, że strona rosyjska niekoniecznie musi sięgać po ten środek i dodał: "Mam nadzieję, że Europa nie zrobi głupstwa, jakim byłyby dalsze sankcje".