Część ukraińskich spółek, które notowane są na warszawskiej GPW, znalazła się w tak trudnej sytuacji, że 2016 rok może okazać się rokiem kumulacji ich bankructw. W najgorszej sytuacji są spółki z ekspozycją głównie na rynek krajowy, zadłużone w obcych walutach. W dużo lepszej sytuacji są eksporterzy - jak Kernel – oceniają analitycy.
Na warszawskim parkiecie notowanych jest kilkanaście ukraińskich spółek. Indeks WIG Ukraine skupia 8 z nich. Największy udział w indeksie ma Kernel (ponad 37 proc.), Astarta (ponad 30 proc.) oraz Ovostar (ponad 15 proc.). W ciągu ostatniego roku, licząc od 4 marca 2014 roku, indeks ten stracił ponad 24 proc.
Część analityków zaleca unikanie inwestycji w spółki z tego kraju do momentu wyklarowania się sytuacji geopolitycznej na Ukrainie.
„Przed Ukraińcami bardzo trudna przyszłość. Niektóre spółki ukraińskie mogą nie przetrwać tego kryzysu, głównie te które mają zadłużenie w walutach obcych (USD i EUR). Patrząc na spółki notowane na GPW, części z nich za rok lub dwa może już nie być" - powiedział Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI.
W jego opinii perspektywa na kolejny, 2016 rok jest dość mglista, tym bardziej, że spirala kryzysu się zapętla, a ukraiński system finansowy praktycznie nie funkcjonuje.
"Banki mają bardzo duże problemy płynnościowe, sytuacja gospodarcza cały czas się pogarsza. Słabość sektora bankowego przy postępującej recesji sprawi, że 2016 rok może być rokiem kumulacji bankructw spółek ukraińskich" - powiedział.
Jego zdaniem, najbezpieczniejszą spółką ukraińską jest Kernel, który co prawda ma dług w walutach obcych, ale jako eksporter ma też przychody w walutach obcych.
„Po rozczarowującym 2013 roku, od kilku kwartałów spółka odbudowuje zaufanie inwestorów. Jej notowania obecnie są wyraźnie powyżej poziomów sprzed 6 miesięcy. Po części jest to następstwem odzyskania zaufania rynku" - powiedział Buczak.
Zarządzający zwraca uwagę, że Kernel z sukcesem przeszedł restrukturyzację, a sytuacja wewnętrzna spółki, mimo tego, co się dzieje na Ukrainie, też jest dosyć dobra.
„Jestem sceptycznie nastawiony, jeśli chodzi o Ukrainę - o politykę, o gospodarkę. To wszystko odciska piętno na spółkach notowanych na GPW. Jeżeli ktoś już chciałby inwestować - to najlepszym rozwiązaniem są spółki nieposiadające ekspozycji na Ukrainę czy Rosję. Jedyną taką spółką jest właśnie Kernel" - powiedział Buczak.
Analityk wskazuje, że największym problemem są spółki, które mają aktywa zlokalizowane na wschodzie, szczególnie w regionie Donbasu, ponieważ istnieje duża niepewność jak i czy w ogóle przetrwają one ten kryzys.
„Dużym problemem dla spółek ukraińskich pozostaje corporate governance oraz poziom relacji inwestorskich. Już cześć z nich źle się zachowywała jeszcze przed rewolucją na Majdanie. Teraz praktycznie nie ma z nimi kontaktu. Dotyczy to szczególnie spółek przemysłowych" - powiedział.
„Należy mieć świadomość, że jakość spółek takich jak Westa, Coal Energy czy Sadovaya już wtedy była nie najlepsza. To są bardzo słabe spółki, w stosunku do których można stwierdzić, że nie powinny się w ogóle znaleźć na giełdzie" - dodał.
Jego zdaniem istnieje duże ryzyko, że mniejsze spółki z zadłużeniem, które dodatkowo mają problemy płynnościowe czy operacyjne mogą upaść.
"Do nich trzeba podchodzić bardzo ostrożnie. Nawet duża spółka o ugruntowanej pozycji - Astarta - ze względu na profil działalności i zadłużenie może mieć w przyszłości problemy (przychody w hrywnach, zadłużenie w euro i dolarach). Krytycznym będzie bieżący i przyszły rok. Moim zdaniem, recesja na Ukrainie w tym roku będzie jeszcze gorsza niż w zeszłym" - powiedział zarządzający.
W jego ocenie nie wszystkie spółki są zagrożone. Istnieją spółki, które - co prawda - mają ekspozycje na rynek ukraiński, ale nie mają zadłużenia i wyróżniają się jakościowo.
„Taką spółką jest np. Ovostar. Mniejsze spółki rolne jak IMC też odczuwają pewne trudności, ale z pomocą instytucji europejskich będą w stanie przetrwać. Spółki takie jak Agroton czy KSG pozostają zagadką, nie wiadomo co się będzie z nimi działo" - powiedział Buczak.
Pytany o zachowanie subindeksu WIG-Ukraine w 2015 roku odpowiedział, że w dużej mierze zależy to od tego, jak będą się kształtowały notowania Kernela.
„W mojej opinii, Kernel będzie, mimo wszystko, dużo mocniejszy niż pozostałe spółki subindeksu. Nie starałbym się prognozować stóp zwrotu, tym bardziej, że czeka nas jeszcze wiele negatywnych niespodzianek. Ostrożnie bym podchodził do spółek z Ukrainy, w związku z faktem, że ich notowania mogą nadal spadać" - dodał.
Jego zdaniem, jedyne co mogłoby zmienić złą passę ukraińskich spółek to całkowite rozwiązanie konfliktu z Rosją oraz wdrożenie prawdziwych reform, które ograniczyłyby ryzyko bankructwa kraju.
„Jeśli chodzi o konflikt w Donbasie, jego rozwiązanie to raczej kwestia lat niż miesięcy i nie liczyłbym tu na jakiś przełom. Najbardziej prawdopodobne jest porozumienie dyplomatyczne, które może zamrozić ten konflikt na długi okres" - powiedział Buczak.
W jego ocenie obecnie wszystko wskazuje na to, że Ukraina zmierza do bankructwa.
„Obecna sytuacja na Ukrainie jest bardzo niestabilna, władze bezzwłocznie powinny wdrożyć reformy. Nie zdziwiłbym się, jakby za pół roku czy rok doszło do kolejnego przełomu politycznego i kolejnej zmiany władzy. W ostatnich miesiącach skuteczność rządu i destabilizacja gospodarki kraju wzbudzają coraz większy niepokój" - powiedział Buczak.
Zarządzający wskazał, że potrzebny jest także program pomocy dla Ukrainy, który rozwiązałby problemy gospodarcze i finansowe.
„Widać natomiast, że ani Stany Zjednoczone ani Europa Zachodnia nie będą chciały udzielić jakiegoś większego wsparcia dla Ukrainy bez gwarancji reform. Istnieje obawa, że środki pomocowe zostaną zmarnowane. Niestety, ale Ukraina w dalszym ciągu jest zjadana przez korupcję i kontrolowana przez oligarchów. W ostatnich miesiącach wiele się w tej kwestii nie zmieniło" - powiedział.
Dodał, że bunt społeczeństwa ukraińskiego nieco ocieplił zewnętrzny wizerunek kraju, który chciałby być bliżej Europy, ale też uwypuklił wewnętrzne problemy Ukrainy związane z latami zaniedbań i brakiem jednorodnej tożsamości.
„Ogromne spadki PKB, do których przyczyniło się załamanie eksportu i w produkcji przemysłowej wynikają m.in. z tego, że rynek Rosji dla Ukrainy się zamknął. Zniknęło także finansowanie zagraniczne dla przedsiębiorstw" - powiedział.
„Zbawienne dla wielu spółek ukraińskich byłoby jakieś porozumienie z Rosją, ale nie wierzę, żeby przy obecnym nastawieniu polityków obydwu krajów do tego doszło. Ewidentnie oba kraje idą na konfrontację nie tylko militarną, ale i handlową, a w niej - w dużo lepszej sytuacji jest Rosja, co nie jest dobrą informacją dla ukraińskich władz" - dodał.
7409119
1