A_BIO_AGRO_950

Radzi za dobrą kasę

18 sierpnia 2003

Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego wydaje rocznie prawie 2 miliony złotych na utrzymanie rady rolników. A co członkowie rady robią? - Niewiele - twierdzi Karol Tylenda, były działacz związkowy, a dziś członek zarządu województwa podlaskiego.

Każdy członek prezydium 50-osobowej Rady Ubezpieczenia Społecznego przy prezesie Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego dostaje co miesiąc 1,6 tys. zł i służbową komórkę. Nie płaci też za przejazdy do i z Warszawy. A co robi? Kompetencje rady sprowadzają się głównie do opiniowania i doradzania. 
Utrzymanie rady zdecydowanie za dużo kosztuje
– przyznaje Karol Tylenda, dziś członek zarządu województwa, do niedawna rolniczy działacz związkowy.


Od 2001 do 2003 r. członkiem prezydium rady był Mirosław Surowiec, rolnik z Zubrzycy Wielkiej koło Sokółki, od lat działający w Związku Kółek i Organizacji Rolniczych. 20 sierpnia zostanie prawdopodobnie wybrany na kolejną kadencję, jako członek rady, a może nawet znów prezydium. Wszystko zależy od decyzji ministra rolnictwa.
Nie chcę zapeszać, bo nie mam stuprocentowej pewności – mówi Surowiec.

2 miliony z kieszeni rolników
Zwykli członkowie rady za jedno posiedzenie dostają 200 złotych i podobnie jak członkom prezydium KRUS zwraca im koszty przejazdów. Ustawa daje radzie wyłącznie kompetencje doradcze. Utrzymanie 50 osób obecnie kosztuje rolników prawie 2 miliony złotych rocznie i z roku na rok rośnie. 
Wszyscy członkowie jeżdżą do Warszawy na gremialne posiedzenia raz na kwartał, znacznie częściej na posiedzenia poszczególnych komisji. Mirosław Surowiec podkreśla, że obowiązki rady zwiększyły się ostatnio w związku z planowanymi zmianami w ustawie o ubezpieczeniu społecznym rolników.
Mieliśmy naprawdę sporo pracy, dyskutowaliśmy nad poszczególnymi przepisami, co nie zawsze jest łatwe – uważa Surowiec.

To jest tylko powielanie
Wicemarszałek Karol Tylenda, który jeszcze dziś pomaga kolegom z Centrum Zawodowego Młodych Rolników, na osiągnięcia rady patrzy sceptycznie. Utrzymywanie tak ogromnej rady mija się z celem. Tym bardziej, że przy Funduszu Składkowym KRUS działa jeszcze rada nadzorcza. Po prostu mamy tu do czynienia z powielaniem pewnych organów, co, moim zdaniem, jest zupełnie niepotrzebne – uważa Tylenda.
Z tą opinią nie zgadza się Mirosław Surowiec. Mówi, że nadzór nad działalnością Funduszu Składkowego to jedno, a opiniowanie ustaw to drugie. Choć, jak przyznaje, KRUS jest zespołem naczyń połączonych.
Rady muszą ze sobą współpracować w wielu dziedzinach – mówi Surowiec. – Nasza rada sprawuje z kolei nadzór nad Funduszem, wszystko więc się ze sobą jakoś łączy.

Tylko dla związkowców
Przeciętni rolnicy, choć są ubezpieczeni w KRUS, praktycznie nie mają szans na dostanie się do rady. Rada składa się przede wszystkim ze związkowców, jako reprezentantów rolników – mówi Surowiec.
Uśmiecha się, kiedy pytamy o szanse przeciętnego, nie bawiącego się w politykę i działalność związkową rolnika. Każdy ubezpieczony i płacący składki może być w radzie, to zależy tylko od niego – kwituje Surowiec.


POWIĄZANE

Małgorzata Bojańczyk, Dyrektor Generalna Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin...

W Światowy Dzień Gleby doceniamy ten żywy ekosystem, który wspiera i chroni nasz...

Nowe badanie PAN Europe (Pesticide Action Network) ujawnia wysoki poziom toksycz...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę