Jedną z atrakcji Suwalszczyzny jest stadnina kucyków szetlandzkich. Hodowla, jedyna tego rodzaju w całym północno-wschodnim regionie, znajduje się w Lipniaku w gm. Suwałki. Jej właścicielem jest Zbigniew Markiewicz, który 10 lat temu dla koni porzucił miasto.
Hodowlą kuców zająłem się jeszcze w Suwałkach. Było to dwanaście lat
temu – mówi Z. Markiewicz. – Moja decyzja nie była dziełem przypadku. W
jej podjęciu pomogły mi ukończone w przeszłości studia w Akademii
Rolniczo-Technicznej w Olsztynie. Wybrałem kuce szetlandzkie, bo należą do
najrzadszych w Polsce ras koni. Zaczynałem dosłownie od kilku sztuk, chcąc
jednak powiększyć stado, musiałem wyprowadzić się na wieś. Kupiłem opuszczone
gospodarstwo w niedaleko położonym Lipniaku, które przystosowałem do prowadzonej
działalności.
W najlepszym okresie stado liczyło nawet około 50
kuców. Jednak dodatkowe koszty związane z wynajmowaniem pracowników zmusiły Z.
Markiewicza do ograniczenia hodowli.
Obecnie mam dwadzieścia trzy klacze. Jest to optymalna ilość do
pielęgnacji przez jedną osobę. Wszystkie koniki wpisane są do Polskiej Księgi
Stadnej Kuców Szetlandzkich, w której znajduje się tylko 187 tych koni. Moja
hodowla jest jedyną tego rodzaju w całym północno-wschodnim regionie kraju –
mówi z dumą Z. Markiewicz.
Perełką stadniny są też miniaturki kuca
szetlandzkiego, których wysokość w kłębie dochodzi ledwie ok. 70 cm. "Normalne”
mają do 120 cm. Kuce mogą służyć do lekkiego transportu, np. w ogrodnictwie oraz
do występów w cyrku.
Doskonale nadają się do jazdy wierzchem,
głównie dla dzieci. Dlatego chętnie są kupowane przez właścicieli ogródków
rekreacyjnych i stadnin z dużymi końmi. Spełniają też nieocenioną rolę przy
terapii dzieci z porażeniem mózgowym – dodaje właściciel unikatowej
stadniny.
Z. Markiewicz nie kryje, że hodowla może przynosić całkiem godziwe dochody. Pod warunkiem, że poświęci się jej wystarczająco dużo czasu. I tak, jak przy każdym innym zajęciu, trzeba lubić to, co się robi.