Przedsiębiorcy do nowego rządu: chcemy niższych podatków, obniżenia kosztów pracy i utemperowania samowoli urzędników. Co proponują przedsiębiorcom zwycięskie partie?
Kilka dni temu kandydat PiS na premiera Kazimierz Marcinkiewicz zapowiedział, że problemom przedsiębiorców będą poświęcone aż dwa z pięciu filarów programu jego rządu.
A czego oczekuje po nowej ekipie 3,5 mln firm? - Zmniejszenia kosztów pracy – twierdzi szefowa zespołu ekspertów Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych (PKPP) "Lewiatan" Małgorzata Krzysztoszek.
Zgodnie z badaniami "PKPP" skarży się na nie niemal 90 proc. przedstawicieli małego i średniego biznesu.
Chodzi przede wszystkim o składki ubezpieczeniowe (emerytalne, rentowe i wypadkowe), które płaci pracodawca, a także obciążenia parapodatkowe, np. na Fundusz Pracy oraz Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Biznesmenom nie podobają się też zbyt wysokie podatki - problemem są aż dla 86 proc. zainteresowanych.
Co ciekawe, przedsiębiorcy nie są huraoptymistycznymi zwolennikami podatku liniowego.
Popiera go zarówno Lewiatan, jak i Business Centre Club (BCC), ale z warunkami.
Taki projekt trzeba bardzo dokładnie przeliczyć, zanim się go wprowadzi – ostrzega Krzysztoszek. Inaczej jej zdaniem gospodarce grozi efekt jojo: może powstać dziura w budżecie i za rok lub dwa trzeba będzie podnieść podatki, aby opanować deficyt.
Ekipa Marcinkiewicza według biznesu powinna również szybko zwalczyć nieprzyjazne przedsiębiorstwom procedury administracyjne, odetkać zatory płatnicze oraz uelastycznić prawo pracy np. - pomysł BCC - poprzez prawo do zamykania firm w obawie przed nielegalnym strajkiem.
Batem na samowolę urzędniczą może być wprowadzenie w urzędach "wiążących interpretacji" przepisów, tak jak to się dzieje w urzędach skarbowych. Jeśli podatnicy zastosują się do takiej interpretacji, nie poniosą żadnych negatywnych konsekwencji, nawet jeśli okaże się ona błędna.
Za "nadużycia prawa" według BCC urzędnicy powinni odpowiadać osobiście i zawodowo.
Przedsiębiorcy czekają również na zmiany w definiowaniu kosztów uzyskania przychodów. Ich zdaniem powinni mieć możliwość wrzucania w koszty wydatków związanych z zaniechanymi inwestycjami (np., gdy koniunktura się tak popsuła, że kontynuowanie inwestycji jest bezsensowne) oraz zabezpieczaniem źródeł przychodów. W tym drugim przypadku chodzi o sytuacje, kiedy przedsiębiorca startuje w konkursie na wykonanie zlecenia, ponosi związane z tym koszty (np. przygotowuje projekt), po czym przegrywa.
Co ciekawe, gospodarcze oczekiwania przedsiębiorców niemal w pełni odzwierciedla program zwycięskich partii.
Marcinkiewicz zapowiada m.in. wprowadzenie 18-proc. podatku dla małych i średnich przedsiębiorstw.
PO i PiS chcą również faworyzować te przedsiębiorstwa, które tworzą nowe miejsca pracy. Przedsiębiorca za każde nowe miejsce otrzymywałby co miesiąc przez dwa lata 1 tys. zł - w formie potrącenia od podatku CIT.
Biurokracja w urzędach skarbowych? PO planuje ściąć na wydatki na fiskusa o połowę, do 1,5 mld. zł.
Receptę na korki w sądach ma z kolei PiS. Sądy gospodarcze mają mieć narzucony ostateczny termin załatwiania spraw. To jednak oznacza powrót do ręcznego sterowania sądownictwem – ostrzegają eksperci organizacji biznesowych.
Przyszły premier zapowiada też skrócenie czasu potrzebnego na założenie własnej firmy. Trwałoby to trzy dni (dziś przynajmniej 20).
Znając polskie realia - trudno będzie to wyegzekwować – ostrzega Krzysztoszek. -Potrzebne będzie wprowadzenie sankcji, np. urząd płaciłby kary za każdy dzień opóźnienia.