Rząd, a w szczególności minister finansów, zwrócił się do prezydenta o niepodpisywanie ustawy, ponieważ jest groźna dla budżetu" - powiedział Dubaniowski. "Jedyna możliwość, żeby uchronić budżet przed tego rodzaju wydatkami to zawetować tę regulację – dodał.
Jak powiedział, koszt ustawy jest szacowany na kilka mld zł w 2006 zł i kilkanaście mld zł w 2007 r.
Według niego, ustawa stwarzała dużą możliwość nadużyć, jak np. "handel fakturami". Niemożliwe byłoby też kontrolowanie dużej liczby faktur, stanowiących podstawę odliczenia podatku. Przypomniał, że co roku ok. 10 mln podatników korzysta z ulg budowlanych. Sprawdzenie takiej liczby faktur jest niemożliwie – powiedział Dubaniowski.
Zaznaczył, że przyjęcie ustawy oznaczałoby konieczność dodatkowego rozbudowania aparatu skarbowego. Za jej odrzuceniem przemawia również fakt, że ustawa o zwrocie VAT nie ma odpowiednika w regulacjach innych państw europejskich.
Ustawa ma trafić ponownie do Sejmu, tymczasem marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz zapowiedział we wtorek, że nie planuje zwoływania dodatkowego posiedzenia Sejmu w celu rozpatrywania ewentualnego weta prezydenta. Jak mówił wcześniej - według niego prezydent powinien ustawę podpisać.
Ustawa z 29 lipca miała złagodzić skutki podniesienia od 1 maja 2004 r. VAT-u na materiały budowlane z 7 proc. do 22 proc. Zakładała, że osobom fizycznym, które budują lub remontują mieszkanie, przysługiwałaby rekompensata za wzrost podatku VAT na materiały budowlane. Przepisy miały wejść w życie 1 stycznia 2006 r., natomiast zwrot miał dotyczyć okresu od 1 maja 2004 r. do 31 grudnia 2007 r.
Według wcześniejszych szacunków, maksymalna kwota zwrotu podatku w przypadku budowy mieszkania wyniosłaby ok. 20-22 tys. zł, zaś w przypadku remontu mieszkania - ok. 10 tys. zł.
Ustawa została wniesiona pod obrady Sejmu jako dwa projekty poselskie - autorstwa PiS i SLD. Pierwsze czytanie odbyło się w czerwcu ub.r., ale potem prace zostały na kilka miesięcy zablokowane, przyspieszyły natomiast przed końcem kadencji Sejmu.
Ustawie od początku przeciwny był rząd ze względu na koszty budżetowe. Według ministra finansów Mirosława Gronickiego, skutki finansowe tej ustawy wyniosłyby w przyszłym roku 4,5 mld zł, a maksymalnie nawet 18 mld zł.
Z wyliczeniami resortu nie zgodził się prezes Związku Pracodawców- Producentów Materiałów dla Budownictwa Ryszard Kowalski. W oświadczeniu przekazanym w poniedziałek poinformował, że odliczenia, o których mówi ustawa, kosztowałyby budżet państwa ok. 1 mld zł.
O podpisanie ustawy apelowały do prezydenta organizacje budowlańców i przedsiębiorców. W ich opinii, pomogłoby to ograniczyć "szarą strefę" oraz dokończyć wcześniej rozpoczęte inwestycje.
"Obecnie znaczny odsetek inwestorów będących osobami fizycznymi, chcąc obniżyć koszty, nabywa materiały budowlane w +szarej strefie+. Skutkiem tego jest realizacja inwestycji przy użyciu materiałów budowlanych bez gwarancji i bez określenia ich parametrów oraz zmniejszenie wpływów do budżetu z tytułu podatku VAT" - uważa prezes Krajowej Izby Gospodarczej Andrzej Arendarski.
Zdaniem prezesa KPP, Andrzeja Malinowskiego, "utrzymywanie jednej z najwyższych w Europie stawek podstawowych podatku VAT na materiały budowlane jest nieracjonalne i bezzasadne". Wszelkie uzasadnienia na niekorzyść ustawy są więc absolutnie niepoprawne politycznie i społecznie – napisał Malinowski.
Apel o podpisanie ustawy wystosowało do prezydenta również 13 organizacji z branży budowlanej, jak m.in. Konfederacja Budownictwa i Nieruchomości oraz Krajowe Zrzeszenie Producentów Materiałów Budowlanych CERBUD. W ich opinii, ustawa była jednym z antidotów na bolączki polskiego budownictwa. Zaznaczyli, że w kraju brakuje 1,5 mln mieszkań, a około 3 mln wymaga gruntownych remontów.
Z podobnymi apelami występowali do prezydenta także politycy. Według Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL), wejście w życie ustawy byłoby realną pomocą dla polskich rodzin, przedsiębiorstw budowlanych i polskiej gospodarki.
Z kolei przewodniczący sejmowej podkomisji ds. budownictwa oraz gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej, poseł Jerzy Polaczek (PiS) napisał do prezydenta, że "z niepokojem i oburzeniem" przyjmuje działania Ministerstwa Finansów, "zmierzające do zdyskredytowania" tej ustawy.