W ubiegłym roku eksport liczony na podstawie dokumentów celnych rejestrujących przepływ towarów przez granicę miał prawdopodobnie wartość 52 mld USD ? szacuje ?Gazeta Prawna? na podstawie wyników handlu zagranicznego po jedenastu miesiącach 2003 r. podanych przez Główny Urząd Statystyczny.
Sprzedaż naszych towarów za granicę jest więc nadal stosunkowo mała, mimo że eksport szybko rośnie i przyspiesza tempo wzrostu gospodarczego, gdy popyt krajowy jest dość słaby. W 2003 r. w przeliczeniu na mieszkańca Polski eksport miał wartość zaledwie 1360 USD. Tymczasem w Niemczech wskaźnik ten jest pięcioipółkrotnie wyższy niż u nas, a w Hiszpanii, kraju o podobnej liczbie mieszkańców, ponaddwukrotnie większy.
Jest rzeczą normalną, iż w przeliczeniu na mieszkańca znacznie większy eksport od naszego mają Czechy, Słowacja czy Węgry. Decyduje o tym wielkość kraju. Ekonomiści są zgodni, że im mniejszy kraj, tym wcześniej funkcjonujące w nim przedsiębiorstwa napotykają barierę popytu krajowego i dlatego szybciej wychodzą ze swoją ofertą.
Eksport odgrywa jednak w Polsce coraz większą rolę. Od dwóch lat ciągnie naszą gospodarkę pomimo dekoniunktury występującej na rynkach naszych głównych partnerów handlowych. W ubiegłym roku eksport rósł dość szybko nie tylko dlatego, że złoty był słaby względem euro, w którym rozlicza się ponad 60 proc. transakcji, ale także dlatego, że zwiększyła się konkurencyjność naszej oferty handlowej w wyniku restrukturyzacji, jaką przeszły przedsiębiorstwa w latach 2000-2002.
W rezultacie, według tak zwanej statystyki rzeczowej GUS, w pierwszych jedenastu miesiącach ubiegłego roku eksport liczony w euro zwiększył się w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego o 6,8 proc. (w 2002 r. wzrósł o 7,6 proc.), a import o 1,6 proc. Analitycy spodziewają się, że sprzedaż polskich towarów na zagranicznych rynkach będzie rosła także w tym roku. W stosunku do potencjału polskiej gospodarki i jej możliwości, nasz eksport jest mizerny. W tym roku powinien nadal rosnąć, ale nie jest to pewne.
Do tej pory zwiększaliśmy eksport mimo słabego popytu zagranicznego, dzięki między innymi temu, że wystąpił tak zwany efekt substytucyjny przy słabej koniunkturze zwiększyło się zapotrzebowanie na polskie wyroby, ponieważ były one tańsze. Ale trudno dziś odpowiedzieć na pytanie, czy po poprawie popytu zagranicznego efekt substytucyjny nie zniknie, czy kontrahenci nie wrócą do swoich tradycyjnych dostawców towarów ocenia Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku.