Jak podaje ,,Puls Biznesu'', polski kartofel przegrywa z zachodnim, bo polski rynek jest słabo zorganizowany. Producentom dokucza to najbardziej, gdy - jak teraz - trwa klęska urodzaju. Ziemniaki są obecnie o 55 proc. tańsze niż rok temu, chociaż ma ich być o 7,7 proc. mniej niż w 2013 r.
GUS szacuje, że tegoroczna krajowa produkcja ziemniaków wyniesie 6,6 mln ton, co oznaczałoby spadek - stojący w sprzeczności z obniżką cen. We wrześniu ubiegłego roku GUS przewidywał produkcję na poziomie 5,7 mln ton, ale gdy post factum (w lipcu 2014 r.) te szacunki zweryfikował, okazało się, że były zaniżone aż o 1,6 mln ton, czyli niespełna 30 proc.
Jak informuje Puls Biznesu zdaniem ekspertów sytuacja rolników przy tak niskich stawkach jest wręcz katastrofalna. Część spośród pół miliona polskich gospodarstw uprawiających ziemniaki mogło uniknąć cenowego dołka dzięki zawartym wcześniej kontraktom. IERiGŻ podaje, że na potrzeby przemysłu skrobiowego produkuje 4 tys. plantatorów, a wyspecjalizowanych w dostawach ziemniaków na chipsy czy frytki jest około 1 tys. rolników. Reszta to głównie rozdrobnione, małe plantacje. W nie lepszej sytuacji są rolnicy z innych państw UE, bo wszystkie kluczowerynki dotknięte są ziemniaczanym urodzajem.
Mariusz Dziwulski, ekspert BGŻ, podkreśla, że ziemniaków eksportujemy na tyle mało, że wpływ rynków zagranicznych na ceny nie jest silny. Bliżsi i dalsi sąsiedzi będą jednak prawdopodobnie próbowali sprzedać nadwyżki m.in. w Polsce. Jego zdaniem, przyczyną kryzysowej sytuacji na rynku ziemniaków jest niezorganizowanie. Brak nam silnej organizacji zrzeszającej producentów, która monitorowałaby sytuację i na bieżąco reagowała. Mamy też problemy z dostarczeniem większej ilości wystandaryzowanego towaru i konkretnych odmian.