Komisja Europejska niesłusznie ograniczyła Polsce limity emisji gazów cieplarnianych o 27 proc. - uznał we wtorek unijny Sąd Pierwszej Instancji w Luksemburgu. - To nie oznacza, że Polska może automatycznie wrócić do większych limitów - ostrzega Bruksela.
Sąd w Luksemburgu zakończył wczoraj dwuletni proces wytoczony Komisji Europejskiej przez Polskę i Estonię. Uchylił decyzję z 2007 r., w której KE odrzuciła proponowany przez Polskę rozdział darmowych uprawnień do emisji CO2 w latach 2008-12. Zamiast 284,6 mln ton rocznie dostaliśmy wówczas prawo do emisji 208,5 mln ton. Komisja tłumaczyła m.in., że nie dowierza szacunkom polskiego rządu, który prognozował duży wzrost gospodarczy wymagający zwiększenia dopuszczalnej emisji CO2. Sąd uznał jednak, że Komisja przekroczyła kompetencje zapisane w dyrektywie.
Wyrok wywołał ogromne poruszenie w Brukseli. W myśl najbardziej radykalnych interpretacji może on bowiem oznaczać, że Komisja w ogóle nie ma prawa do kwestionowania krajowych prognoz emisji gazów cieplarnianych, o ile są one zgodne z bardzo ogólnymi wytycznymi dyrektywy o walce z globalnym ociepleniem. Sędziowie przypomnieli, że KE ma "bardzo wąskie kompetencje" i nie wolno jej dowolnie kwestionować wyliczeń poszczególnych rządów.