Polska ma 25-letnie doświadczenie transformacji gospodarczej i to know-how może przekazać Ukrainie, która jest na początku tej drogi. Może doradzać jej gospodarczo przy reformach. Pytanie, czy Ukraińcy będą chcieli skorzystać z naszych doświadczeń - mówią eksperci.
Prezes Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych Christopher A.Hartwell podkreśla, że Polska ma 25-letnie doświadczenie w zmianach gospodarczych - czyli tym, co powinna teraz przedsięwziąć Ukraina, która nie przeszła tzw. terapii szokowej. "Na Ukrainie nie doszło też do transformacji politycznej - komuniści pozostali tam przy władzy. Polska może zaoferować Ukrainie porady i wskazówki, może służyć Ukrainie radą na temat przemian politycznych, szczególnie że oba kraje łączą doświadczenia m.in. z systemem półprezydenckim" - powiedział PAP.
Ekspert uważa, że Polska jest szczególnie aktywna w rozmowach z Ukraińcami - bardziej niż Niemcy czy Francja - bo ma podobne doświadczenia historyczne. "Języki polski i ukraiński są podobne, oba kraje łączą więzi kulturowe, które przez ostatnie 1,5 roku uległy dalszemu wzmocnieniu. Ukraińcy są skłonni wsłuchiwać się w to, co mówi Polska, bardziej niż w to co mówią Niemcy czy Francja" - mówi. Dodaje jednak, że otwartym pozostaje pytanie, czy nowy rząd ukraiński i politycy tego kraju, jak Arsenij Jaceniuk i Petro Poroszenko, będą mogą popchnąć sprawy do przodu. "Problemem pomarańczowej rewolucji było to, że mimo powszechnego entuzjazmu i deklaracji o nowym kierunku ukraińscy politycy nie zmienili swojego sposobu postępowania. A więc Ukraińcy są skłonni słuchać Polski, pytanie czy są do tego zdolni w kategoriach politycznych" - zaznaczył Hartwell.
Ekspert podkreśla, że Polska powinna przewodzić Unii Europejskiej jeśli chodzi o jej podejście do wschodu - w kwestii pomocy technicznej, doradztwa gospodarczego, reform. "Ukraina może czerpać z doświadczeń Polski jeśli chodzi o stabilizację czy prywatyzację. Szczególnie założenia planu Balcerowicza mogą być dzisiaj zastosowane na Ukrainie" - podsumował.
Ukraiński ekonomista Oleh Havrylyshyn, profesor Uniwersytetu George'a Washingtona uważa, że Polska jest najlepszym przyjacielem i sojusznikiem Ukrainy w Europie. "To dla mnie osobiście jest niezmiernie istotną, historyczną zmianą, zrozumiałą tylko dla niewielu osób poza Ukraińcami i Polakami. My, Polacy i Ukraińcy, pamiętamy - a towarzyszy temu gorycz, smutek i inne trudne emocje - że przez ostatnie stulecia nie byliśmy przyjaciółmi. Ta niezwykła zmiana dotycząca wzajemnego zrozumienia obu naszych narodów jaka zaszła po upadku komunizmu jest i powinna być naprawdę bardzo pokrzepiająca, zarówno dla Ukraińców jak i dla Polaków" - powiedział PAP.
Ekonomista uważa, że Polska pomagając Ukrainie pomaga też sobie. "Polska nie ma może bezpośrednich powodów do niepokoju - prawdopodobieństwo rosyjskiej agresji na Polskę jest bardzo małe, ale już nie tak małe w przypadku Estonii, spore jeśli chodzi o Mołdawię, a ogromne jeśli chodzi o Gruzję. Polska jest jednym z najlepszych możliwych rzeczników, orędowników stabilizacji sytuacji w krajach postkomunistycznych, zarówno w Unii Europejskiej, jak i na forum światowym" - mówi Havrylyshyn. Jego zdaniem Polska powinna być "mostem" pomiędzy zachodnią Europą, a wschodnią częścią dawnego bloku komunistycznego. "Polacy, w odróżnieniu od większości Europejczyków z Europu zachodniej rozumieją czym był komunizm, imperializm carskiej Rosji i jego przejawy dziedziczone aż po dzień dzisiejszy. Polska chcąc pomóc Ukrainie powinna też poczynić dalsze ułatwienia w ruchu przygranicznym, a także naciskać na możliwie szybkie wprowadzenie przez UE ruchu bezwizowego dla Ukraińców. Jest trochę niesprawiedliwe, że mieszkańcy Lwowa mogą korzystać z tzw. wiz zakupowych, a Ukraińcy mieszkający np. w Kijowie - nie. Ale o tym musi zdecydować Bruksela, a Polska powinna naciskać, aby zrobiono to jak najszybciej" - podsumował.
Ekspert Konfederacji Lewiatan Jeremi Mordasewicz również uważa, że Polska może pomóc Ukrainie przekazując swoje doświadczenia transformacji gospodarczej. "Podzielenie się swoimi doświadczeniami nie jest kosztowne. My przeszliśmy te drogę i pod tym względem powinniśmy być dla Ukrainy lepszym partnerem, niż Niemcy, czy Francuzi. Startowaliśmy z podobnej pozycji - na początku transformacji mieliśmy podobny jak na Ukrainie dochód narodowy na głowę mieszkańca - ok. 6 tys. dolarów. Pytanie, czy Ukraińcy będą chcieli skorzystać z naszych doświadczeń" - powiedział.
Dodał, że Polska może wspierać Ukrainę również zacieśniając współpracę np. poprzez zwiększenie wymiany studenckiej. "Chętnie widziałbym studentów ukraińskich na polskich uczelniach. Oni już są, ale to nie jest duża skala. Część z nich potem pewnie zostanie w Polsce, z korzyścią dla naszego kraju. Ci co wrócą na Ukrainę będą pomocą dla Ukrainy, ale my też będziemy mieli z tego korzyść dzięki zacieśnianiu więzi z naszym wschodnim sąsiadem. To też dyfuzja wiedzy, stylu życia, kultury" - zaznaczył Mordasewicz.
Premier Arsenij Jaceniuk ocenił niedawno, że w związku z działaniami wojennymi na wschodzie sytuacja ukraińskiej gospodarki jest bardzo zła. "Liczby, którymi dziś dysponujemy, świadczą o jednym: mamy do czynienia ze spadkiem produkcji przemysłowej, spadkiem PKB, dewaluacją pieniądza i zmniejszaniem się rezerw. System bankowy także znajduje się w skrajnie skomplikowanej sytuacji" - powiedział.
Recesja na Ukrainie zaczęła się jeszcze przed aneksją Krymu przez Rosję i wybuchem konfliktu w Donbasie. Ukraińska gospodarka jest w znacznym stopniu uzależniona od eksportu niskoprzetworzonych produktów, w szczególności wyrobów metalurgicznych i rud żelaza, na które przypada do 40 proc. całego eksportu. Produkty te są wrażliwe na wahania koniunktury na świecie.
Jak informował na początku grudnia Jaceniuk, w związku z dokonaną przez Rosję aneksją Krymu i konfliktem w Donbasie Ukraina straciła 20 proc. dochodów, jej rezerwy walutowe zmniejszyły się do 10 mld dolarów, a deficyt budżetowy wynosi 4 proc. PKB, a spadek PKB wyniesie w roku bieżącym 7 proc.
7516918
1