W ramach dyskusji nad kształtem reformy emerytalnej politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego zgłosili propozycję, by kobiety mogły przechodzić na emeryturę wcześniej niż w 67. roku życia, w zależności od tego, czy i ile urodziły dzieci. Każde kolejne urodzone dziecko powodowałoby, że matka byłaby uprawiona do emerytury trzy lata wcześniej. Politycy PSL przedstawiają ten projekt jako rozwiązanie prorodzinne oraz jako wyraz docenienia roli matki wychowującej dzieci.
Na pierwszy rzut oka to ciekawa propozycja - wreszcie w dyskusji publicznej pojawia się głos, który zauważa trud matek i proponuje formę rekompensaty za ich zwykle niedoceniane wyrzeczenia związane z macierzyństwem. Jednak jeżeli przyjrzeć się temu pomysłowi bliżej, pojawiają się liczne wątpliwości, czy rzeczywiście warto go popierać.
Fatalne wskaźniki
Po pierwsze, należy zauważyć, że przed władzami publicznymi stoi przede wszystkim zadanie zapobieżenia prawdziwej katastrofie demograficznej, jaka zagraża Polsce. Według wszelkich dostępnych prognoz liczba mieszkańców naszego kraju ma spaść do 2050 r. z 37 do 32 mln osób, i to bez uwzględnienia emigracji. Jednocześnie drastycznie pogorszy się stosunek grupy aktywnych zawodowo do osób niezdolnych do pracy ze względu na wiek. Takie przewidywania związane są z utrzymującym się w Polsce od wielu lat fatalnym wskaźnikiem dzietności, który należy do najniższych w całej Europie. W ostatnim czasie waha się w przedziale 1,3-1,4, podczas gdy dla zapewnienia zastępowalności pokoleń konieczne jest, by wynosił co najmniej 2,1. Skutkiem niskiego poziomu wskaźnika dzietności w Polsce jest ciągle malejąca liczba dzieci. O ile w roku 1989 osób poniżej 20. roku życia było ponad 12 mln, o tyle w roku 2010 jedynie nieco ponad 8 milionów. Dostępne prognozy pokazują dalszy stały spadek liczby dzieci do poniżej 5,5 mln w roku 2050 (a więc aż o 66 procent mniej niż w 1989 r.).
By zapobiec opisanej katastrofie, wymagane są posunięcia państwa, które w natychmiastowy i odczuwalny sposób poprawią obecną sytuację bytową rodzin i umożliwią odblokowanie ekonomicznych barier powodujących wstrzymywanie się przez młodych ludzi z decyzją o urodzeniu kolejnych dzieci. Należy korzystać ze sprawdzonych rozwiązań stosowanych w niektórych krajach europejskich (Francja, kraje skandynawskie, Wielka Brytania), mogących poszczycić się wysokim wskaźnikiem dzietności na poziomie zapewniającym stabilną liczbę lub wręcz wzrost ludności. Można tu wskazać na przykład płatne urlopy wychowawcze, dostępne dla wszystkich rodzin zasiłki rodzinne w kwotach stanowiących istotne pokrycie kosztów utrzymania dzieci, wprowadzenie rodziny jako podmiotu opodatkowania w podatku dochodowym, możliwość płacenia przez osoby wychowujące dzieci niższych składek na ubezpieczenia społeczne, obniżenie stawek podatku od towarów i usług na niektóre towary i usługi związane z wychowywaniem i utrzymywaniem dzieci czy politykę mieszkaniową preferującą rodziny wielodzietne. Warto przy tym korzystać ze sprawdzonych rozwiązań francuskich, gdzie większość mechanizmów dotyczy wyłącznie rodzin z dwojgiem lub więcej dzieci, a wielkość dostępnych środków na każde kolejne dziecko w rodzinie jest większa niż na poprzednie. Wymienione rozwiązania charakteryzują się przede wszystkim tym, że wspierają rodzinę w momencie, kiedy jest to najbardziej potrzebne - gdy rodzice wychowują małe dzieci.
Bariery pozostają
Tymczasem jeżeli rozpatrujemy projekt PSL jako element polityki prorodzinnej, widać, że nie czerpie on ze sprawdzonych rozwiązań, ale jest zupełnym eksperymentem. Autorzy projektu nie przedstawili żadnych konkretnych doświadczeń ani badań, które mogłyby wskazać, że zaproponowane rozwiązanie będzie miało istotny wpływ na zwiększenie się dzietności w Polsce.
Należy raczej wątpić, by zgłoszone przez PSL propozycje miały taki efekt. Powodem bowiem małej ilości urodzeń w Polsce nie jest brak chęci Polaków do posiadania dzieci (badania socjologiczne pokazują, że deklarujemy, iż chcemy mieć dużo dzieci), ale przyczyny ekonomiczne - w tym brak wsparcia państwa w momencie, kiedy małe dzieci są przez rodziców wychowywane i utrzymywane. Obiecywanie kobietom wcześniejszego przejścia na emeryturę nie poprawi budżetów domowych i nie usunie barier ekonomicznych, z powodu których Polacy nie decydują się na kolejne dziecko. Obietnica taka będzie też zapewne traktowana przez młodych ludzi z dystansem, jak każda zachęta odsunięta znacznie w czasie, zwłaszcza że dotyczy uprawnień emerytalnych, które zapewne będą podlegać dynamicznym zmianom w przyszłości. Niewiele młodych Polaków w tych niepewnych czasach wierzy, że dzisiejsze zapewnienia polityków co do tego, na jakich warunkach będziemy przechodzić na emeryturę za kilkadziesiąt lat, mogą być w jakimkolwiek stopniu wiarygodne.
Politycy PSL propagujący projekt z rozbrajającą szczerością wskazują również, że nie dysponują żadnymi symulacjami, jakie będzie on miał konsekwencje ekonomiczne. Można wysnuć przypuszczenie, iż nie martwią się dlatego, że koszty tego rozwiązania będą ponoszone przez przyszłe pokolenia - pracujące wtedy, gdy dzisiejsze młode matki miałyby przechodzić na emeryturę. Taki sposób rozumowania byłby przejawem oczywistej nieodpowiedzialności. Życie na koszt przyszłych pokoleń doprowadziło do problemów, przed jakimi stoją aktualnie systemy emerytalne krajów europejskich, i powoduje obecne drastyczne podnoszenie wieku emerytalnego.
Autorzy projektu nie dostrzegają również, że w obecnych warunkach funkcjonowania systemu emerytury kobiet, które wcześniej kończyłyby okres aktywności zawodowej w związku z urodzeniem dużej liczby dzieci, byłyby bardzo niskie. Może się więc okazać, iż przyznane prawo do wcześniejszych emerytur nie będzie w ogóle wykorzystane - kobieta, która osiągnie wiek teoretycznie uprawniający ją do przejścia na wcześniejszą emeryturę w związku z urodzonymi dziećmi, nie skorzysta ze swojego uprawnienia, gdyż otrzymana emerytura nie będzie pozwalać na codzienne utrzymanie.
Wreszcie istnieje duża obawa, iż w razie realizacji projekt PSL będzie pretekstem dla dużej grupy polityków niechętnych prowadzeniu polityki prorodzinnej do twierdzeń, że przecież właśnie uchwalone zostało rozwiązanie wspierające rodziny, więc nie można oczekiwać kolejnych, powodujących dalsze obciążenia budżetowe. Jego uchwalenie może więc zablokować możliwość zastosowania bardziej istotnych i odczuwalnych mechanizmów poprawiających sytuację rodzin z dziećmi. Warto przypomnieć, że kilka lat temu taki właśnie był efekt wprowadzenia tzw. becikowego, co spowodowało, że o rozwiązaniach prorodzinnych w Sejmie przestało się mówić.
W mojej ocenie, korzyścią z pojawienia się opisywanej propozycji PSL w debacie publicznej jest zwrócenie uwagi na problemy demograficzne, jakie stoją przed Polską, i pobudzenie dyskusji nad prowadzoną polityką prorodzinną. Sam zaproponowany w PSL-owskim projekcie mechanizm zmniejszenia wieku emerytalnego dla kobiet, które urodziły dzieci, należy jednak w obecnych polskich warunkach ocenić sceptycznie.
7811751
1