Z Janem Krzysztofem Ardanowskim, doradcą Prezydenta RP, byłym wiceministrem rolnictwa, o światowych szansach polskiego przetwórstwa żywności, o relacjach pomiędzy rolnictwem i przetwórstwem i o tym, czy i jak władza może pomagać lub przeszkadzać w rozwoju branży rozmawia Jan Bazyl Lipszyc.
- Polskie przetwórstwo rolno-spożywcze jest jednym z najlepszych i najnowocześniejszych na świecie - powiedział minister rolnictwa Marek Sawicki na Polagrze, chwaląc przedsiębiorców za pracowitość i zaradność. Czy przedsiębiorcy mają powody, żeby chwalić ministra?
- Zgoda, że wiele firm z tej branży wykonało dużą pracę, modernizując się i nawiązując rywalizację ze światowymi konkurentami.
Ale trzeba pamiętać, że inwestowały głównie największe, wykorzystując zarówno własne środki, jak i unijne wsparcie. Wiele mniejszych zakładów czeka modernizacja, będąca warunkiem utrzymania się na rynku.
W tym samym czasie, kiedy minister wygłaszał te pochwały, została podjęta decyzja, szczęśliwie w części skorygowana, o zabraniu z PROW-u pieniędzy, które miały być właśnie na inwestycje dla średnich i małych firm.
- Mówimy o 200 mln euro?
- Początkowo miało to być nawet pół miliarda.
Owszem, przyznanie unijnej dotacji należy uzależnić od kontraktacji, od współpracy z rolnikami i na to byłaby pełna zgoda.
Ale zabieranie pieniędzy przeznaczonych na inwestycje, mówiąc, że "przetwórstwo już się nachapało", oznacza zgodę na to, że będziemy mieli zmodernizowane jedynie duże zakłady, a mniejsze upadną. Czy tak ma być, czy o to chodziło ministrowi? Mam nadzieję, że nie.
- Można powiedzieć, że brak tych pieniędzy oznacza przyśpieszenie i wymuszenie konsolidacji, ale w bardzo niekorzystny dla wielu firm sposób.
- Zgoda. Konsolidacja jest potrzebna, ale nie poprzez niszczenie małych i średnich przedsiębiorstw. W przetwórstwie rolno-spożywczym jest miejsce zarówno dla dużych, jak i dla małych, produkujących na rynek lokalny, często wyroby regionalne czy tradycyjne. Ta niszowa produkcja staje się coraz ważniejsza.
Mamy sytuację korzystniejszą niż w niektórych krajach zachodniej Europy, które postawiły jedynie na duże firmy. Mamy duże zakłady, produkujące żywność często miernej jakości, ale stosunkowo tanio, i mamy wiele małych firm. To powinna być polska szansa - zbudowanie silnego sektora produkującego żywność z "górnej półki", nie tylko dla polskiego konsumenta.
- Resort rolnictwa chwali się, jako istotnym dokonaniem, odblokowaniem eksportu żywności, głównie mięsa, na Wschód. Czy słusznie?
- Jak cię nie chwalą, chwal się sam.
Dobrze, że minister Sawicki rozmawiał z Rosjanami o wznowieniu eksportu, ale wielkich efektów na razie nie widać. Nie jest to, trzeba przyznać, tylko polski problem.
Eksport żywności z innych krajów także jest na szczeblu politycznym akceptowany, a zatrzymywany poprzez różnego rodzaju kontrole sanitarne itp. Często jest to gra Kremla dla uzyskania dodatkowych ustępstw ze strony krajów chcących eksportować do Rosji. Ale w naszych działaniach brak konsekwencji w ślad za rozmowami, takimi jak z ministrem Gordiejewem (minister rolnictwa Rosji - przyp. red.), za przyznawaniem świadectw fi tosanitarnych i weterynaryjnych powinny iść działania promocyjne, rozmowy z handlowcami.
Mamy deklaracje o otwarciu ważnego rynku rosyjskiego i równocześnie na najważniejszych dla Rosji targach spożywczych World Food w Moskwie byli wszyscy, którzy chcą z nią handlować, ale nie było nawet symbolicznego stoiska polskiego Ministerstwa Rolnictwa i polscy producenci nie mieli możliwości pokazania swojej oferty. Brak spójności między deklaracjami politycznymi a faktyczną realizacją pewnych działań przez Ministerstwo Rolnictwa.
- Od pół roku trwają prace nad ustawą o funduszu promocji. Była ostra dyskusja, chwilami nawet kłótnia, o zasady jego tworzenia. Resort rolnictwa zaakceptował porozumienie pomiędzy rolnikami a przetwórcami, potem się z tego wycofał. O co chodzi?
- Promocja powinna być jednym z głównych celów działania każdego ministra rolnictwa. Znalezienie środków na nią jest oczywiście trudne i na te fundusze muszą składać się zarówno rolnicy, jak i producenci.
Oprócz tego jest trochę pieniędzy w Ministerstwie Rolnictwa i są fundusze unijne. Promocją powinny zajmować się także MSZ i resort gospodarki. Minister rolnictwa widząc bezradność tych dwóch resortów, powinien podejmować własne działania. Przygotowaliśmy w ministerstwie zmiany w zasadach działania Agencji Rynku Rolnego, aby mogła zająć się także promocją żywności na rynkach zagranicznych. Ta ustawa też gdzieś zaginęła czy utknęła.
Coraz częściej, gdy pyta się w ministerstwie o losy różnych ustaw - słyszymy, że trwają prace, trwają rozmowy.
8269097
1